Wcześniej centrum ostrzegania przed tsunami na Pacyfiku informowało, że istnieje możliwość wystąpienia "niebezpiecznych fal tsunami" na wybrzeżach Nikaragui, Hondurasu i Salwadoru w promieniu 300 km od epicentrum. Według najnowszych informacji Reutera wskutek trzęsienia zginęła jedna osoba. Wilfredo Salgado, burmistrz miasta San Miguel poinformował na Twitterze, że zginął mężczyzna, na którego przewrócił się słup wysokiego napięcia. Ziemia zatrzęsła się w poniedziałek o godzinie 21.51 czasu lokalnego (5.51 we wtorek w Polsce) niedaleko wybrzeża Oceanu Spokojnego na wysokości departamentu Usulutan na południu Salwadoru. Według amerykańskich służb geologicznych USGS, na które powołuje się agencja Associated Press, epicentrum wstrząsów znajdowało się na głębokości 70 km. Agencja Reutera, która również powołuje się na USGS, pisze o głębokości 40 km. Według doniesień lokalnych służb, cytowanych przez AP, trzęsienie ziemi było odczuwalne w całej Ameryce Środkowej - od Gwatemali po Kostarykę, ale nie ma doniesień o poważniejszych zniszczeniach; kilkadziesiąt domów w salwadorskim departamencie Usulutan zostało lekko uszkodzonych. Salwadorskie służby ratunkowe najpierw poleciły mieszkańcom wybrzeża przemieszczenie się w głąb lądu lub w wyżej położone tereny ze względu na możliwość wystąpienia fal tsunami, a następnie poinformowały, że obszary wybrzeża wydają się być spokojne. Ponadto na pewnych obszarach Salwadoru i Nikaragui odnotowano przerwy w dopływie prądu i szkoły mają tam być we wtorek zamknięte - podaje AP. W trzęsieniach ziemi, które w styczniu i lutym 2001 roku nawiedziły Salwador, zginęło łącznie 1150 osób; setki tysięcy ludzi zostało bez dachu nad głową.