Wysłuchanie zapisu czarnej skrzynki i debata na ten temat to proceduralny element wstępnego postępowania z udziałem zainteresowanych stron: dziewięciu przedstawicieli załogi i armatora, którzy otrzymali prokuratorskie zarzuty doprowadzenia do katastrofy i nieumyślnego spowodowania śmierci 32 osób, a także 126 adwokatów, reprezentujących rodziny ofiar i poszkodowanych pasażerów. Ten etap postępowania potrwa zapewne kilka dni. Największą sensacją posiedzenia za zamkniętymi drzwiami, przeniesionego do teatru ze względu na obecność wielu osób, jest pojawienie się kapitana wycieczkowca, który 13 stycznia uderzył w podmorskie skały, gdy za bardzo zbliżył się do wyspy Giglio. Media odnotowały, że przed rozpoczęciem posiedzenia Francesco Schettino po wejściu do gmachu Teatro Moderno został powitany przez jednego z pasażerów statku, który podszedł do niego i podał mu rękę. Zarzut ucieczki z pokładu podczas ewakuacji Podkreśla się, że cała uwaga postępowania skupiona jest z jednej strony na kapitanie wycieczkowca, któremu postawiono też zarzut ucieczki z pokładu podczas ewakuacji i próbę zatajenia wypadku przed władzami morskimi, a z drugiej na ekspertyzie, sporządzonej przez biegłych, analizujących zapis rozmów na mostku kapitańskim. Eksperci napisali w obszernym dokumencie, że winę ponosi nie tylko kapitan, który nie panował nad sytuacją i opóźnił ewakuację z pokładu nabierającego wody i przewracającego się statku o kilkadziesiąt minut, ale także inni członkowie załogi. Na mostku kapitańskim panował całkowity chaos Na jaw wyszło, że na mostku kapitańskim panował całkowity chaos, załoga nie rozumiała rozkazów kapitana lub źle je wykonywała. Sternik - Indonezyjczyk zamiast skręcić w lewo, wziął kurs na prawo. Jednym z pierwszych wniosków, jaki złożyła obrona kapitana w poniedziałek podczas posiedzenia było właśnie wyjaśnienie roli sternika, nieobecnego zresztą w teatrze. W opinii biegłych skuteczne i sprawne działania w fazie po uderzeniu o skały utrudniała także słaba znajomość języka włoskiego wśród załogi, która nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Kapitan uważa się za niewinnego Kapitan Francesco Schettino już wcześniej mówił, że uważa się za niewinnego i twierdzi, że został niesłusznie dyscyplinarnie zwolniony z pracy przez armatora. Zapowiadając swój udział w poniedziałkowym posiedzeniu kapitan oświadczył: "Chcę tam być, chcę tam iść z podniesionym czołem". W poniedziałek powiedział zaś: "Prawda musi zostać zweryfikowana i ustalona". Prokuratura w Grosseto, która zebrała już zeznania pasażerów statku, ma nadzieję, że zamknie swoje postępowanie do końca roku. Proces kapitana i pozostałych oskarżonych rozpocząłby się zatem na początku 2013 roku.