Razem z Saddamem Husajnem przed sądem stanęło dziś 11 wysokich rangą urzędników obalonego reżimu. Także im przedstawiono zarzuty. Husajn odmówił podpisania przedstawionych mu zarzutów. Wynajęty przez żonę Saddama zespół obrońców liczy 25 osób. Według CNN, Saddam prezentował zmienne nastroje: był na zmianę przybity i nastawiony bojowo. Odmówił uznania irackiego trybunału specjalnego, który go będzie sądził. Oświadczył, że jego przesłuchanie to "teatr", a prawdziwym kryminalistą jest amerykański prezydent George W. Bush. Powiedział, że zaatakował Kuwejt w 1990 roku "dla dobra narodu irackiego", a Kuwejtczyków nazwał "psami". Saddam poproszony o podanie swych danych oświadczył: "Jestem Saddam Husajn, prezydent Iraku". Po 6,5-miesięcznym pobycie w amerykańskim areszcie 67-letni Saddam wyglądał na wychudzonego i zmęczonego, z głębokimi bruzdami pod oczami. Przed sądem stanął z przystrzyżoną brodą, w szarej marynarce i białej koszuli. Saddam był spokojny, miał bystre spojrzenie, patrzył sędziemu prosto w oczy, gestykulował, mówił z podniesionym palcem wskazującym i cały czas pilnie robił notatki. Według telewizji CNN, były dyktator został przetransportowany do bazy śmigłowcem z nieznanego miejsca, a potem przewieziony do sądu opancerzonym autobusem. Do środka wprowadziła go kilkuosobowa eskorta irackich strażników. Proces wzbudził ogromne zainteresowanie również w USA. Wszystkie trzy kablowe telewizje informacyjne: CNN, Fox News i MSNBC, nadawały dziś rano bez przerwy kilkugodzinną relację z pierwszego przesłuchania Husajna przed specjalnym trybunałem irackim. Ponieważ iracki sędzia nie zezwolił na bezpośrednie przekazywanie zeznań byłego dyktatora, kamery pokazywały tylko jego twarz, natomiast treść przesłuchania relacjonowali wybrani dziennikarze dopuszczeni na salę sądową. Odtworzono tylko z taśmy wybrane fragmenty wypowiedzi Saddama. W relacjach telewizyjnych wybija się wyzywająca postawa Saddama, który odmówił podpisania w sądzie jakichkolwiek dokumentów, kwestionował prawomocność trybunału, nazywał siebie "prezydentem Iraku" i powiedział, że jego przesłuchanie "to teatr, bo prawdziwym przestępcą jest George W. Bush". Prawnicy i eksperci polityczni komentujący wydarzenie podkreślali, że proces Saddama - który rozpocznie się prawdopodobnie dopiero w styczniu, tj. po utworzeniu rządu irackiego pochodzącego z wolnych wyborów - będzie ważną próbą funkcjonowania praworządności w suwerennym Iraku. Specjalny Trybunał składa się z sędziów irackich, którym mają tylko pomagać i doradzać prawnicy zagraniczni, w tym amerykańscy. Będzie sądził Saddama w oparciu o prawo irackie i międzynarodowe. Obalony dyktator odpowie za swoje największe przestępstwa od początku swych rządów w 1968 roku, jak ludobójstwo, masowe egzekucje bez sądu, zagazowanie tysięcy Kurdów w 1988 roku, inwazja na Kuwejt w 1990 roku i popełnione tam zbrodnie wojenne. Komentatorzy podkreślają polityczny charakter procesu Saddama. - 60-70 procent tego procesu to polityka, ale to jest w tym wypadku słuszne i naturalne, bo Irakijczykom potrzebne jest katharsis w postaci ukarania Saddama - powiedział telewizji Fox News ekspert prawny, profesor Paul Williams. Inni zwracają uwagę, że sędziom trudno będzie uniknąć nacisków rządu irackiego, aby byłego dyktatora skazać na karę śmierci, co mogłoby pomóc w integracji społeczeństwa podzielonego na grupy etniczno-religijne. Kłóci się to jednak z zasadami niezawisłości sądu. Niektórzy obawiają się, że Saddam wykorzysta swój proces w celach propagandowych. Zobacz także: IRAK - raport specjalny