Obecny przewodniczący irackiej Rady Zarządzającej Abdel Aziz Al-Hakim oświadczył dzisiaj, że - jego zdaniem - Saddam Husajn może zostać skazany na karę śmierci. Zapytany o to przez dziennikarzy podczas wizyty w Paryżu, Al-Hakim powiedział: - Tak. Absolutnie. Ewentualna decyzja o przywróceniu kary śmierci będzie należeć do rządu irackiego, który ma powstać do końca czerwca przyszłego roku. Kwestia ta budzi wiele kontrowersji. Wielka Brytania - największy sojusznik USA w Iraku - zapowiada, że "nie odegra żadnej roli" w procesie Saddama, którego rezultatem mogłaby być egzekucja byłego dyktatora. Mówił o tym dzisiaj szef dyplomacji brytyjskiej Jack Straw, a także przedstawiciel Wielkiej Brytanii w Iraku Jeremy Greenstock. W. Brytania zniosła karę śmierci przed 40 laty. Niemniej jednak biuro premiera Tony'ego Blaira wydało dzisiaj oświadczenie, w którym przyznano, że gdyby Saddama skazał na śmierć trybunał iracki, Londyn musiałby to zaakceptować. "The New York Times" podkreśla, że prezydent George W. Bush nie jest entuzjastą międzynarodowych trybunałów pod egidą ONZ, powołanych np. do sądzenia zbrodni w Ruandzie czy w byłej Jugosławii. Sądy te nie mogą też skazać na śmierć. A Międzynarodowy Trybunał Karny w ogóle nie może rozpatrywać zbrodni popełnionych przed połową ubiegłego roku. Jeśli proces miałby się odbyć w Iraku, pozostaje - zdaniem "The Washington Post" - problem, jak sprawić, by odbył się według zasad i standardów, które będą mogły być uznane przez cały świat. Powstaje pytanie, jak poważny powinien udział zagranicznych sędziów i ekspertów. Na razie jedno nie ulega wątpliwości: Husajn pozostanie w rękach Amerykanów tak długo, jak uznają to za konieczne. Dzisiaj przewieźli go do bazy wojskowej USA w Katarze - poinformowała telewizja CNN. Informację tę zdementował członek irackiej Rady Zarządzającej, który w telewizji Al-Arabija oświadczył, że Saddam jest w dalszym ciągu w Iraku. Saddam Husajn będzie traktowany jak jeniec wojenny, chroniony przez Konwencję Genewską - powiedział wczoraj sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld w wywiadzie dla telewizji CBS. Dodał, że od sądu będzie zależało, czy pomocy Saddamowi będzie mógł udzielić Międzynarodowy Czerwony Krzyż, ale "nic nikomu nie będzie przeszkadzać, jeśli (Czerwony Krzyż) będzie chciał sprawdzić, czy jest on traktowany w sposób humanitarny i profesjonalny". Amerykański sekretarz obrony podkreślił też, że były iracki dyktator nie chce współpracować ze śledczymi. Zapytany o metody, jakich mogą użyć prowadzący śledztwo, aby skłonić Saddama do mówienia, Rumsfeld zaprzeczył, że w grę mogą wchodzić tortury. - Samo wymienienie słowa tortury, w kontekście użycia ich przez armię amerykańską, budzi mój sprzeciw - podkreślił Rumsfeld. Szef Pentagonu zaprzeczył, że obecne władze irackie odegrały jakąkolwiek rolę w zatrzymaniu Saddama. - Udało się go złapać, bowiem fantastyczni mężczyźni i kobiety w mundurach są tam (w Iraku) od siedmiu-ośmiu miesięcy - dodał Rumsfeld. Saddam zaprzecza, że posiada broń masowej zagłady Były dyktator Iraku zaprzeczył w czasie przesłuchania, że posiadał broń masowej zagłady. Więzień nie chciał współpracować z prowadzącymi przesłuchanie - podał wczoraj tygodnik "Time". - Nie, oczywiście, że nie - powiedział Saddam zapytany o istnienie programu wyprodukowania broni masowego rażenia. - Stany Zjednoczone wymyśliły (ten fakt), żeby mieć powód do wojny - dodał były dyktator. Magazyn "Time" zacytował słowa Saddama powołując się na relację przedstawiciela władz amerykańskich, który zapoznał się z zapisem pierwszego przesłuchania. Tygodnik nie podał nazwiska swego źródła. Według relacji, Saddam nie chciał współpracować z prowadzącymi przesłuchanie. Zapytany, czy życzy sobie szklankę wody, odparł, że pijąc, będzie musiał chodzić do toalety, a "jak ja mogę chodzić do toalety, skoro mój lud jest w niewoli?". Prowadzący przesłuchanie zapytał także Saddama, czy wie, gdzie znajduje się kpt Scott Speicher, amerykański pilot, który zaginął w czasie pierwszej wojny w Zatoce. - Nie. Nigdy nie trzymałem więźniów. Nie wiem, co się z nim stało - odparł były przywódca Iraku. Jak podaje "Time", Saddam został zawieziony do amerykańskiej bazy na lotnisku w Bagdadzie i tam jest trzymany w pojedynczej celi. Saddam już pomógł aresztować dwie ważne osoby Informacje uzyskane od Saddama Husajna oraz dokumenty z jego aktówki doprowadziły do ujęcia dwóch ważnych postaci, poszukiwanych przez siły amerykańskie w Iraku - powiedział dzisiaj rzecznik wojsk USA. Informacje te "doprowadziły do schwytania dwóch ważnych ludzi" - oświadczył kapitan Jason Black z 1. dywizji pancernej. Black nie zidentyfikował zatrzymanych, mówiąc jedynie, że jeden z nich był ważną osobistością, związaną z obalonym przywódcą irackim. Husajn w momencie zatrzymania chciał negocjować Saddam Husajn w momencie ujęcia zaproponował wojskowym negocjacje. Jak opowiedział dzisiaj dziennikarzowi agencji Reutera jeden z amerykańskich oficerów uczestniczących w akcji, były prezydent Iraku wychodząc z kryjówki oświadczył zdumionym żołnierzom: "Jestem Saddam Husajn, prezydent Iraku i gotów jestem negocjować". Amerykanie odpowiedzieli krótko: "Pozdrowienia od prezydenta Busha" - relacjonuje major Brian Reed z 4. Dywizji Piechoty USA, która przeprowadziła operację. Saddam został zdradzony przez bliską rodzinę - Pojmanie Husajna było możliwe dzięki informacjom, udzielonym przez jego rodzinę - mówi dowódca 4. Dywizji Piechoty USA, której żołnierze zatrzymali Saddama. W ciągu ostatnich 10 dni przesłuchano kilku krewnych Husajna. Jeden z nich zdradził. Generał Raymond Odierno mówił, że chociaż dyktator miał przy sobie pistolet, nie stawiał oporu i był bardzo oszołomiony. W podziemnej kryjówce, przykrytej styropianem i dywanem, nie miał żadnych środków łączności, co - jak podkreślał Odierno - przeczy domysłom, że to Saddam kierował w ostatnich miesiącach antykoalicyjnymi zamachami. - Dał się złapać jak szczur. Kiedy człowiek da się zapędzić w kozi róg, nie może walczyć - mówił Odierno. Rice: zatrzymanie Saddama nie oznacza spokoju w Iraku - Zatrzymanie byłego Saddama Husajna nie oznacza, w Iraku ustaną ataki przeciw wojskom koalicyjnym - powiedziała doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice. - Spodziewamy się, że ataki nadal będą miały miejsce - powiedziała Rice w wywiadzie dla telewizji NBC. - Spodziewamy się, że ci, którzy stracili swoje przywileje i ci, którzy terroryzowali swoich rodaków, będą dalej ich terroryzować - dodała doradczyni. Zatrzymanie Saddama "nie oznacza końca batalii o wolność Iraku" - konkluduje Rice.