Po wyjściu z sali rozpraw Ricardo Rodrigues poinformował media, że odwoła się od wyroku pierwszej instancji. - Spodziewałem się tak niesprawiedliwego wyroku. Do czasu złożenia odwołania nie zamierzam więcej komentować decyzji sądu - oświadczył polityk. W komunikacie przesłanym w środę przez obronę skazanego Rodrigues ujawnił, że poprosił już władze swojego ugrupowania o zwolnienie go z funkcji wiceprzewodniczącego klubu parlamentarnego socjalistów. W kwietniu 2010 r. podczas wywiadu przeprowadzanego w parlamencie w Lizbonie Rodrigues zabrał dyktafony dwóm dziennikarzom tygodnika "Sabado", schował je do kieszeni, po czym wyszedł z budynku. Zdarzenie zostało sfilmowane przez dziennikarzy, a następnie szczegółowo opisane w sądowym pozwie. Podczas procesu Rodrigues twierdził, że poczuł się dotknięty pytaniem dziennikarzy o udział w aferze pedofilskiej na Azorach. Czołowy deputowany socjalistów ocenił, że wywiad był "próbą zniszczenia jego publicznego wizerunku". Zgodnie z werdyktem sądu w Lizbonie Ricardo Rodrigues dopuścił się zamachu na wolność słowa i został zobowiązany do zapłaty kary grzywny w wysokości 4950 euro w ciągu najbliższych 110 dni. 54-letni Rodrigues jest z wykształcenia adwokatem. Od 2011 r. przewodniczy parlamentarnej komisji śledczej badającej katastrofę samolotu, w której w 1980 r. zginął ówczesny premier Portugalii Francisco Sa Carneiro.