We wrześniu egipski prawnik Mohamed Hamid Salem wniósł do sądu pozew, w którym napisał, że film kpiący z proroka Mahometa jest wynikiem "syjonistycznego spisku" i "brudną wojną przeciwko muzułmanom i islamowi". W pozwie domagał się, aby sąd wymusił na premierze, ministrze łączności i na Krajowym Urzędzie Telekomunikacji zablokowanie wszystkich stron internetowych, na których film został umieszczony. Sąd przychylił się do tego wniosku. W wywiadzie dla dziennika "Al Ahram" Salem powiedział, że jeśli tego typu filmy nie będą blokowane, będą pojawiać się coraz częściej. Firma Google, mimo ogromnej presji ze strony krajów islamskich, nie zgodziła się na usunięcie filmu z portalu YouTube. Pozwolono jedynie na zablokowanie na terenie Egiptu i Libii trailera filmu. Egipt nie jest pierwszym krajem, którego władze nakazały zablokowanie portalu YouTube i innych stron internetowych, na których umieszczono film. We wrześniu 2012 roku sąd w Pakistanie wydał podobny wyrok. Werdykt kairskiego sądu jest drugą próbą cenzurowania przez Egipt treści pojawiających się w internecie. W listopadzie prokurator generalny Abdul Maguid Mahmud nakazał rządowi zablokowanie wszystkich stron pornograficznych. Wówczas jednak ministerstwo łączności odmówiło twierdząc, że byłoby to niemożliwe z technicznego punktu widzenia. Wyprodukowany w USA film "Niewinność muzułmanów", który według wielu wyznawców islamu obraża tę religię i proroka Mahometa, wywołał falę protestów w świecie islamskim. Za udział w filmie na karę śmieci egipski sąd skazał zaocznie siedmiu amerykańskich Koptów. Z Kairu Maciej Tumulec (PAP)