Pierwsze nieoficjalne informacje w tej sprawie pojawiły się już na początku maja. "Politico" dotarło do wyników głosowania Sądu Najwyższego w sprawie odwrócenia federalnego prawa do aborcji. Przeciek ten był uważany za zaskakujący, ponieważ przecieki z SN to niezwykła rzadkość w USA. Sąd Najwyższy odwraca federalne prawo. Przełomowa decyzja Jak podaje Reuters, po niemal dwóch miesiącach pojawia się potwierdzenie - Sąd Najwyższy odwrócił federalne prawo, które umożliwiało dokonywanie aborcji. Konserwatywna większość przegłosowała zmianę stosunkiem sześciu głosów do trzech. Sąd Najwyższy USA orzekł, że amerykańska konstytucja nie gwarantuje prawa do aborcji, a sprawa regulacji aborcji leży w gestii władz stanowych. W opinii SN stanowi jasno, że "konstytucja nie przyznaje prawa do aborcji", a wyroki w precedensowych sprawach Roe kontra Wade i Casey kontra Planned Parenthood zostają uchylone. Wyroki te ustanowiły konstytucyjne prawo do aborcji dokonywanych w początkowym okresie ciąży. "Uprawnienia do regulacji aborcji zostają zwrócone narodowi i jego wybranym przedstawicielom" - napisano w orzeczeniu. Furtka dla konserwatystów Przed dwoma miesiącami "Politico" wskazywało, że głosowanie odbyło się już znacznie wcześniej, jednak na oficjalne potwierdzenie wciąż oczekiwano. Odwrócenie federalnego prawa oznacza zakończenie niemal 50-letniej gwarancji prawa do aborcji w USA, umożliwiając jednocześnie, by każdy stan zdecydował o ewentualnym ograniczeniu lub całkowitym zakazie aborcji. Wyciek informacji o planowanym orzeczeniu spowodował protesty przed SN. Do decyzji SN odniosła się w obszernym oświadczeniu była pierwsza dama USA Michelle Obama. "Mam złamane serce. Obywatele USA stracili dziś jedno ze swoich fundamentalnych praw - możliwość decydowania o własnym życiu. Dziś stoimy w obliczu powrotu do sytuacji, w której kobiety będą ryzykować własnym zdrowiem i życiem, by dokonać nielegalnej aborcji" - napisała Obama. "Ta przerażająca decyzja będzie miała poważne konsekwencje. To trudny moment, ale nasza historia nie kończy się w tym miejscu. Może nie wygląda na to, że możemy coś z tym zrobić, ale możemy. Musimy" - zaapelowała.