Sąd argumentował, że Breivik musi pozostać odizolowany, aby uniemożliwić mu manipulowanie materiałem dowodowym i kontakt z ewentualnymi wspólnikami. Sędzia Hugo Abelseth poinformował, że Breivik opisał taki środek zapobiegawczy jako "nudny, monotonny i będący sadystyczną torturą"; kolejne posiedzenie odbędzie się 19 września i do tego czasu 32-letni Norweg musi pozostać w odosobnieniu - wskazał sędzia. Piątkowa rozprawa odbywała się przy drzwiach zamkniętych, pod silną ochroną policji. Sąd odrzucił wniosek Breivika, by mógł wystąpić w smokingu, argumentując, że takie zachowanie byłoby "niepotrzebnie zakłócające spokój i prowokacyjne". Ostatecznie Breivik stawił się przed sądem w garniturze. Breivik przyznał się do zabicia 22 lipca ośmiu osób w zamachu bombowym z w centrum Oslo, a następnie do zamordowania 69 uczestników obozu młodzieżowego Partii Pracy na wyspie Utoya, ok. 40 km od stolicy. Twierdzi jednak, że nie czuje się winny, ponieważ jest przekonany, że masakra była niezbędna, by ocalić Norwegię i całą Europę. Misją Breivika - jak sam utrzymuje - było oczyszczenie Europy z wpływów islamu i ukaranie polityków, którzy sprzyjali wielokulturowości. Adwokat Breivika Geir Lippestad oświadczył w piątek, że jego klient wydawał się spokojny, ale nie okazał skruchy. - Wyjaśnia on (Breivik), że jego czyny były przerażające, ale konieczne, i nie zmienił zdania w tej sprawie - dodał adwokat. Sąd nie zezwolił na udział w rozprawie ocalałych z masakry, którzy jednak byli reprezentowani przez prawników. - Byłoby to dobre dla moich klientów: zobaczyć go w kajdankach na rękach i nogach, pod policyjną eskortą - zaznaczył jeden z reprezentujących poszkodowanych. 25 lipca sąd w Oslo postanowił, że Breivik spędzi osiem tygodni w areszcie, w tym pierwsze cztery tygodnie w całkowitym odosobnieniu. W niedzielę w hali Oslo Spektrum odbędą się publiczne uroczystości upamiętniające ofiary zamachów, które zakończą miesiąc żałoby narodowej w Norwegii.