Sąd częściowo uznał skargę organizacji Matki Srebrenicy, która oskarżyła władze Holandii o odpowiedzialność na śmierć mężczyzn. Cywilny proces w tej sprawie rozpoczął się na początku kwietnia tego roku. - Państwo jest odpowiedzialne za straty poniesione przez krewnych mężczyzn, którzy zostali deportowani przez bośniackich Serbów z budynków Dutchbat (holenderscy żołnierze sił pokojowych ONZ - PAP) w Potoczari po południu 13 lipca 1995 r. - oświadczyła w Hadze sędzia Larissa Elwin. Przeżyliby, jeśli Dutchbat pozwoliłby im zostać Według sądu w tym dniu holenderscy żołnierze "nie powinni byli pozwolić mężczyznom opuścić budynki" i "powinni byli wziąć pod uwagę, że ci mężczyźni mogą paść ofiarą ludobójstwa". Jak dodała, "możemy powiedzieć z wystarczającą pewnością, że ci mężczyźni przeżyliby, jeśli Dutchbat pozwoliłby im zostać na miejscu". Według sądu państwo powinno wypłacić rodzinom ponad 300 ofiar rekompensaty. Nie podano, o jaką kwotę chodzi. Sąd nie przyznał jednak racji Matkom Srebrnicy w sprawie pozostałych oskarżeń. Choć żołnierze holenderscy powinni byli upublicznić informacje o zbrodniach wojennych, to państwo holenderskie nie może być za to pociągane do odpowiedzialności, gdyż taka informacja nie doprowadziłaby do "bezpośredniej interwencji wojskowej ONZ" i nie zapobiegłaby ludobójstwu - uznał sąd. Rzeź w "strefie bezpieczeństwa" W innym procesie, który zakończył się we wrześniu ubiegłego roku, holenderski Sąd Najwyższy orzekł, że państwo ponosi odpowiedzialność za śmierć trzech Muzułmanów zamordowanych w Srebrenicy. Władze w Hadze przyznały, że mężczyźni zostali zabici po tym jak holenderscy żołnierze, służący w oddziałach stacjonujących tam sił ONZ, przekazali ich Serbom. Holandia stała się wówczas pierwszym krajem odpowiedzialnym za czyny swoich żołnierzy działających w ramach mandatu ONZ. Kilka miesięcy później rząd obiecał wypłacić rodzinom trzech mężczyzn po 20 tys. euro rekompensaty. Holenderscy żołnierze sił pokojowych ONZ byli odpowiedzialni za położoną przy granicy z Serbią Srebrenicę, która była muzułmańską enklawą, ogłoszoną przez ONZ "strefą bezpieczeństwa", kiedy w lipcu 1995 roku siły Serbów bośniackich zajęły miasto i wymordowały blisko 8 tys. mężczyzn i chłopców. Holenderski rząd, który w przeszłości musiał stawić czoło kilku pozwom związanym z masakrą w Srebrenicy, zawsze utrzymywał, że jego żołnierze zostali porzuceni przez siły ONZ, ponieważ nie zapewniły im one wsparcia powietrznego. Holendrzy wycofali się bez walki Siły Serbów bośniackich zdobyły Srebrenicę 11 lipca 1995 roku, na kilka miesięcy przed zakończeniem wojny w Bośni. Zgromadziło się tam 30 tys. ludzi, w tym tysiące uchodźców, szukających schronienia przed nacierającymi wojskami serbskimi. Bronić ich mieli holenderscy żołnierze z sił ONZ, uzbrojeni tylko w lekką broń. Holendrzy wycofali się bez walki, nie mając szans, gdy dowództwo misji wojskowej ONZ odmówiło wsparcia i zbombardowania Serbów z powietrza. Batalion ONZ przyglądał się biernie oddzielaniu muzułmańskich mężczyzn od kobiet. Holendrzy wydali nawet 5 tys. Muzułmanów, którzy schronili się przed wywózką w ich bazie w Potoczari w przekonaniu, że wyjazd stamtąd jest dla nich jedynym wyjściem. Raport ujawniający te fakty doprowadził w kwietniu 2002 roku do dymisji rządu holenderskiego. ONZ przyznała w 1999 roku, że popełniła błąd w ocenie sytuacji w Srebrenicy. Zbrodnia w Srebrenicy przyspieszyła koniec wojny w Bośni i Hercegowinie. Po masakrze lotnictwo NATO dokonało zmasowanych nalotów na pozycje Serbów bośniackich, a po ich zakończeniu do BiH wkroczyła armia chorwacka, która wraz z siłami muzułmańskimi i wojskiem bośniackich Chorwatów rozbiła Serbów. Trybunał ONZ ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii uznał masakrę muzułmańskich mężczyzn i chłopców w Srebrenicy za ludobójstwo.