"Mój wniosek jest taki, że wina oskarżonej została udowodniona ponad wszelką wątpliwość" - powiedział sędzia, ogłaszając wyrok. Brytyjka zgłosiła, że została zgwałcona w połowie lipca 2019 roku w pokoju hotelowym w mieście Ajia Napa. Miała wtedy 19 lat. Została aresztowana po tym, jak wycofała zeznania. Izraelczycy, którzy nie przyznawali się do zarzutów, zostali zwolnieni z aresztu po dziesięciu dniach, wkrótce po tym, jak Brytyjka wycofała zeznania. Nie usłyszeli żadnych zarzutów. Nie musieli też stawić się w sądzie, bo sprawa nie dotyczyła gwałtu, tylko wprowadzenia w błąd organu wymiaru sprawiedliwości. Przed sądem Brytyjka powtórzyła, że była w pokoju hotelowym z jednym z Izraelczyków, z którym - jak mówiła - łączył ją związek. Później w pomieszczeniu zjawili się pozostali nastolatkowie i ją zgwałcili. Dodała, że wycofała pierwotne zeznania pod naciskiem policji w trakcie natarczywych przesłuchań, przy których nieobecny był prawnik. Prokuratura i sąd odrzuciły jednak te twierdzenia. Świadek obrony Marios Matsakis, patolog sądowy, zeznał, że ślady na ciele Brytyjki odpowiadają obrażeniom ofiary gwałtu. Jak przekonywała prokuratura, oskarżona skłamała, bo była niezadowolona, że została sfilmowana w czasie odbywania stosunku płciowego.