Rzeczniczka Departamentu oświadczyła, że prokurator generalny Janet Reno chce, aby sąd wydał rodzinie chłopca z Florydy sądowo nakaz przekazania Eliana ojcu. Reno zgodziła się jednak pójść na pewien układ. Obiecała, że jeżeli sąd przychyli się do jej prośby i Juan Miguel Gonzalez odzyska syna, nie będzie mógł wywieźć go z USA, dopóki ostatecznie nie zakończy się procedura sądowa. Departament Stanu wyda bowiem wobec chłopca zakaz opuszczania kraju. Tymczasem władze Kuby gwałtownie zareagowały na wczorajszą decyzję amerykańskiego sądu apelacyjnego, który zdecydował o czasowym wstrzymaniu wydania 6-letniego Eliana Gonzaleza jego ojcu. Sprawa Eliana zdominowała także odbywający się obecnie w Hawanie szczyt tzw. Grupy 77 - 133 państw rozwijających się. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Kuby Alejandro Gonzalez oskarżył wczoraj wieczorem rząd USA o popieranie "kolejnych manewrów kubańskiej mafii z Miami", grę na zwłokę, łamanie prawa międzynarodowego i prowadzenie kampanii kłamstw. Podobne stanowisko zaprezentował w tym czasie w Waszyngtonie przedstawiciel kubańskiego biura łącznikowego - przedstawicielstwa Kuby w USA - Fernando Remirez de Estenoz. Decyzję sądu apelacyjnego, który poparł krewnych Eliana, odmawiających wydania dziecka i przeciwnych zabrania go na Kubę, określił jako manewr i "akt desperacji" władz, zdających sobie sprawę z tego, że ostatecznie dziecko musi powrócić do ojca. Federalny sąd apelacyjny w Atlancie tymczasowo wstrzymał wczoraj wydanie Eliana Gonzaleza ojcu. Formalnie, orzeczenie to zabrania wywiezienia chłopca z terytorium Stanów Zjednoczonych. Wczoraj w dramatycznym apelu nagranym na taśmę magnetowidową, chłopiec odmówił powrotu na Kubę i zaapelował do ojca o pozostanie w USA. Rząd amerykański prawdopodobnie jeszcze jutro zajmie stanowisko w sprawie orzeczenia sądu w Atlancie.