26 lutego na lotnisku w Maczuliszczach w niedzielę rano słychać było dwie eksplozje. Według służb, partyzanci przy pomocy ładunków wybuchowych uszkodzili rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50. Maszyna jest używana m.in. do rozpoznania ukraińskiej obrony powietrznej. Władze nie skomentowały informacji o incydencie. Franak Wiaczorka, którego cytowało AFP, twierdził, że akcja partyzantów zakończyła się sukcesem. Według niego operację przeprowadziło dwóch Białorusinów za pomocą dronów. "Opuścili już kraj i są bezpieczni" - poinformował wówczas Wiaczorka. Białoruś podejrzewa, kto zniszczył samolot w Maczuliszczach Tymczasem portal Zerkalo, powołując się informacje od czytelników, poinformował we wtorek, że służby bezpieczeństwa, w związku z podejrzeniem popełnienia "szczególnie poważnego przestępstwa we wsi Maczuliszcze 26 lutego", poszukują 29-letniego mieszkańca Krymu Nikolaja Szweca. Służby opublikowały wizerunek podejrzanego, a w wydziale policji obwodu homelskiego potwierdzono portalowi, że takiej osoby właśnie szukają. Funkcjonariusze pytani, czy Szwec jest związany z sabotażem, odpowiadają przeczącą - tłumacząc, że jest jedynie podejrzanym. Spotkanie Łukaszenki ze służbami Zerkalo przypomina, że w poniedziałek Alaksandr Łukaszenka spotkał się z "wąskim kręgiem funkcjonariuszy bezpieczeństwa". Zaprosił do swojego gabinetu sekretarza stanu Rady Bezpieczeństwa, ministrów spraw wewnętrznych i obrony, przewodniczących KGB i Państwowej Komisji Granicznej. Nie podano informacji, czy wśród tematów rozmów były niedzielne wydarzenia w Maczuliszczach.