Wieczorem prezydent wygłosił telewizyjne orędzie do mieszkańców dwóch separatystycznych republik, które w wyniku wojen w zeszłej dekadzie oddzieliły się od Gruzji i pozostają od niej niezależne. Apel Saakaszwilego związany jest z zapowiedzią Rosji, że zwiększy ona liczebność swych sił pokojowych, które stacjonują w obu regionach. - Gruzja oferuje wam pokój i wyciąga przyjazną dłoń - zapewniał prezydent, który zwracając się do Abchazów i Osetyńców nazwał ich "braćmi i siostrami". O rozpad ich związku z Gruzją obwinił "niszczący wpływ siły zewnętrznej", mając zapewne na myśli Rosję. Przywołał ostatnie propozycje wobec Abchazji, której Tbilisi proponuje wspólną wolną strefę ekonomiczną, własną reprezentację w rządzie i parlamencie, a także stanowisko wice-prezydenta, który miałby prawo weta w związanymi z Abchazją "decyzjami konstytucyjnymi". Saakaszwili powtórzył przy tym, że celem jest "ponowne zjednoczenie" utraconych terytoriów z Gruzją. - Możemy razem budować nasz dobrobyt - apelował prezydent, obiecując obu regionom lepszą przyszłość i rozwiązanie problemów społecznych we współpracy z władzami w Tbilisi. Po latach niezależności od Gruzji przy nieformalnym wsparciu Moskwy Abchazja i Osetia Płd. zbudowały własne instytucje quasi- państwowe. Rosja, choć nigdy oficjalnie nie uznała niepodległości obu regionów, masowo przyznawała ich mieszkańcom swoje obywatelstwo, a ostatnio zapowiedziała intensyfikację kontaktów z nimi. Ten krok odbiera się jako presję na prozachodnie władze w Tbilisi, dążące m.in. do członkostwa Gruzji w NATO.