- Udało się nam coś wspaniałego - powiedziała kanclerz Angela Merkel, komentując wyniki wyborów - Osiągnęliśmy nasz cel wyborczy, jakim było stworzenie w Niemczech stabilnej większości i nowego rządu. - Dziś możemy jeszcze świętować, ale od jutra czeka nas ciężka praca. Nie zapominajmy, że przed nami wiele problemów do pokonania - dodała Merkel. Dotkliwe straty poniosła z kolei współrządząca Niemcami od 11 lat Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), która uzyskała ok. 23-procentowe poparcie. To najgorszy wynik w historii tego ugrupowania i aż o ponad 11 punktów procentowych gorszy, niż w wyborach cztery lata temu (34,2 proc.). - SPD poniosła gorzką porażkę - przyznał kandydat ugrupowania na kanclerza Frank-Walter Steinmeier. - Nie przejdziemy nad tym do porządku dziennego. Będziemy opozycją, która będzie bardzo dokładnie uważać na to, jak zachowa się nowa drużyna (koalicja chadeków i liberałów). Muszą udowodnić, co potrafią, a ja wątpię, czy naprawdę potrafią - powiedział. Przewodniczący SPD Franz Muentefering zapowiedział, że w poniedziałek prezydium partii wyciągnie wnioski z wyników wyborów. Steinmeier najpewniej zostanie przewodniczącym opozycyjnej frakcji SPD w Bundestagu. Niedziela jest dniem tryumfu dla liberałów, którzy osiągnęli najlepszy wynik w swej historii. - Chcemy współrządzić Niemcami - powiedział po ogłoszeniu wyników przewodniczący FDP Guido Westerwelle, który w nowym rządzie może objąć stanowisko wicekanclerza i ministra spraw zagranicznych. Westerwelle dodał, że ugrupowanie domaga się wprowadzenia uczciwego systemu podatkowego, lepszych szans edukacyjnych i respektowania praw obywatelskich. Zarówno chadecy jak i liberałowie obiecywali w programach wyborczych obniżenie ciężarów podatkowych. SPD twierdzi, że ponad pięcioprocentowa recesja oraz rekordowy deficyt budżetu nie pozwoli na sfinansowanie cięć podatkowych. Swój stan posiadania w Bundestagu poprawiły w niedzielnych wyborach dwie pozostałe mniejsze partie. Zieloni zdobyli ok. 10,0 - 10,6 proc. (plus dwa punkty w porównaniu z 2005 rokiem), a postkomunistyczna Lewica - ok. 12,5 proc. (plus cztery punkty). Frekwencja w wyborach do Bundestagu wyniosła około 71,2 proc. i była najniższa od 1949 roku - wynika z prognoz telewizji ZDF. Cztery lata temu do urn poszło 77,7 proc. wyborców.