Zgodnie z rozporządzeniem wydanym przez burmistrz stolicy Włoch, Virginię Raggi do 6 stycznia włącznie kategorycznie zabronione jest odpalanie wszelkich materiałów pirotechnicznych, w tym petard i rac. Za złamanie tego zakazu grozi kara do 500 euro. Dozwolone jest tylko użycie zimnych ogni, fontann tortowych i tzw. wirujących bączków. Jednak od wczesnych godzin wieczornych w sylwestra w Rzymie słychać było głośne wybuchy, które nasilały się z każdą chwilą. O północy rozpoczęła się kanonada, która w niektórych dzielnicach trwała kilkadziesiąt minut. Wiele osób ustawiło na dachach domów wyrzutnie wielostrzałowe. Zakaz władz był powszechnie łamany. Po pokazach pirotechnicznych nad miastem długo unosił się dym. Tak głośnego powitania nowego roku nie było od lat. Setki martwych ptaków na ulicach To odbiło się na życiu i zdrowiu zwierząt - nie tylko psów i kotów, ale także i ptaków. Setki z nich, głównie szpaki, zostały znalezione na rzymskich ulicach od stacji kolejowej Termini po ulice: Cavour i Nazionale. Huk i gwałtowne hałasy wprawiły ptactwo w popłoch. Specjaliści twierdzą, że spłoszone, zestresowane ptaki tracą orientację i mogą rozbijać się o linie energetyczne, billboardy, szyby wystawowe i fasady budynków. Spłoszone mogą też wzbić się na wysokości większe niż zwykle i opaść z sił. "Wojna noworoczna" Międzynarodowa Organizacja Ochrony Zwierząt (OIPA) nazwała sylwestrowe eksplozje "wojną noworoczną". "Co roku powtarzamy, że sprzedaż petard i fajerwerków musi być zakazana. Rozporządzenia są bezużyteczne, kontrole nie istnieją. Co roku liczymy setki martwych osobników wśród dzikich zwierząt oraz wiele innych zwierząt domowych - zagubionych lub rannych" - napisał Massimo Comparotto, prezes organizacji.