Nadzwyczajne środki ostrożności w przedstawicielstwach dyplomatycznych i obawa przed otwarciem każdego pakunku bez nadawcy to rezultat czwartkowych eksplozji przesyłek w ambasadach Szwajcarii i Chile, w których ciężko ranne zostały dwie osoby. Do ataków tych przyznali się anarchiści, którzy odpowiedzialni są również za wysłanie przesyłki z ładunkiem wybuchowym do ambasady Grecji. Została ona zauważona dopiero w poniedziałek, choć leżała tam od czwartku. Ładunek został unieszkodliwiony przez saperów. W związku z tymi trzema aktami terroru dyplomaci zostali poproszeni o szczególną czujność podczas przeglądania przychodzącej do nich poczty. Dziś rano stan alarmu został ogłoszony w ambasadzie Meksyku, gdzie pracownicy bali się otworzyć przesyłkę bez nadawcy. Poprosili o pomoc saperów, którzy w kopercie znaleźli książkę. Kilka minut później policja została wezwana do placówki bułgarskiej, gdzie panikę wywołała ogromna paczka. W środku był obraz, prezent dla ambasadora. Kolejny fałszywy alarm wybuchł w ambasadzie Austrii. Wszędzie powodują je liczne tradycyjne prezenty świąteczne, przysyłane do placówek, głównie duże kalendarze i książki. Mimo że policja i straż pożarna we włoskiej stolicy mają pełne ręce roboty, to stan zagrożenia nie mija, gdyż zdaniem śledczych, cytowanych przez dzisiejszą prasę, nie należy wykluczyć, że może dojść do następnych prób podłożenia niebezpiecznych przesyłek.