Jak pisze gazeta, polski premier jednak poważnie się waha, gdyż wie, że jego wyjazd z Warszawy może oznaczać koniec rządów PO. Kandydatów na szefa Rady Europejskiej jest więcej. Spośród chadeckich kandydatów jednym tchem wymienia się w Brukseli byłych premierów Estonii Andrusa Ansipa i Łotwy Valdisa Dombrovskisa. A jeśli socjaliści mieliby obsadzić stanowisko szefa Rady Europejskiej, to naturalną kandydatką jest premier Danii Helle Thorning-Schmidt. Tym bardziej, że Francuzi podobno wycofali zastrzeżenia do tej kandydatury. Na unijnym szczycie powinna zapaść także decyzja o tym, kto będzie zajmował się unijną dyplomacją przez najbliższe 5 lat. Wydaje się, że główną kandydatką do objęcia stanowiska szefowej unijnej dyplomacji jest Federica Mogherini, obecna minister spraw zagranicznych Włoch, reprezentująca europejską lewicę. Rzym forsuje tę kandydaturę przy poparciu Niemiec i Francji. Napotyka jednak opór przede wszystkim krajów bałtyckich i Polski, którym nie podobają się jej prorosyjskie sympatie. Poza tym Włosi mają już wysokie stanowisko - szefem Europejskiego Banku Centralnego jest Mario Draghi. Wczoraj Parlament Europejski na szefa Komisji Europejskiej zatwierdził Luksemburczyka Jeana-Claude'a Junckera. Jeśli nie Włoszka, to być może Bułgarka, Krystalina Georgijewa, obecna komisarz do spraw pomocy humanitarnej. Wcześniej w gronie kandydatów wymieniany był też Radosław Sikorski. On sam jednak tego nie komentuje. - Polska będzie zabiegała o to, aby nasz region był reprezentowany wśród najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej - powiedział wczoraj minister Sikorski.