"W tak zimnych wodach nie da się wytrzymać zbyt długo. Ale mamy nadzieję, że załoga uchwyciła się tratwy ratunkowej lub czegoś podobnego. To zwiększa szanse przeżycia" - mówi John Tyler. Pytany, czy gdyby to się nie udało, marynarze mogli przetrwać noc, rozmówca Polskiego Radia odpowiada: "Ciągle jest szansa, choć zmniejsza się wraz z upływem czasu". John Tyler podkreśla, że akcję ratunkową utrudnia fala posztormowa. W dodatku w tych okolicach zmierzch zapada bardzo szybko. "To trudne wody. Spotykają się tu bardzo szybkie prądy, które osiągają 10-12 węzłów. W dodatku mieliśmy potężne wichury. Jedna z nich zepchnęła z pasa samolot w Stornoway, niedaleko stąd. Warunki nie były dobre" - tłumaczy John Tyler. Rzecznik Royal National Lifboat Institution dodaje, że ciągle nie udało się nawiązać kontaktu z członkami załogi. Na cementowcu Cemfjord, płynącym z duńskiego Aalborg do Runcorn na północny Anglii, znajdowało się osiem osób: siedmiu Polaków i jeden obywatel Filipin.