"Rozmawiałem z ludźmi, którzy ich złapali; zapewnili mnie, że będą bardzo dobrze traktowani i są przetrzymywani w bezpiecznym miejscu" - mówił rzecznik Musa Ibrahim agencji Reuters przez telefon satelitarny. Oświadczył, że gdy nadejdzie właściwa pora, "cudzoziemcy zostaną pokazani publicznie". Ibrahim dodał, że mężczyźni ci są przesłuchiwani w Bani Walid przez oficerów Kadafiego, którzy chcą się dowiedzieć, dlaczego znaleźli się w Libii. Informacji tej nie sposób sprawdzić, gdyż w Bani Walid, gdzie wciąż znajdują się zwolennicy Kadafiego, nie ma dziennikarzy. Minister spraw zagranicznych Francji Alain Juppe powiedział w poniedziałek, że w Libii nie ma francuskich najemników. Rzecznik Kadafiego oświadczył, że "lider czuje się dobrze, nie traci ducha i może walczyć z siłami nowych władz przez lata". "Jesteśmy na to przygotowani, bo to nasza ziemia" - powiedział Ibrahim. "W jakim kraju, który zaatakowało NATO, wszystko się skończyło w ciągu kilku miesięcy? Spójrzmy na Afganistan, Irak, Somalię. Broni mamy dosyć" - dodał. Zdementował też doniesienia o zajęciu przez siły Narodowej Rady Libijskiej (NRL) lotniska w mieście Sabha. "Zazwyczaj, gdy 10 do 15 pojazdów należących do NRL wjedzie do miasta, oni uważają to za zajęcie miejscowości" - powiedział Ibrahim i dodał, że opór w mieście Sabha jest bardzo silny. Zachodnie media piszą, że wiadomo, iż przedstawiciele zachodnich sił specjalnych są w Libii i kontaktowali się z przedstawicielami sił powstańczych. Powstańcom pomagały także prywatne firmy ochroniarskie.