"Mamy protokolarne potwierdzenie, że wszystkie mierniki stężenia metanu działały prawidłowo" - powiedział dziennikarzom Czelechovsky i dodał, że także górnicy pracujący w kopalni od lat zaprzeczają, by fałszowano takie odczyty. "To byłoby irracjonalne, żebyśmy sami stwarzali sytuację zagrożenia dla górników" - mówił. Jego zdaniem, normy bezpieczeństwa obowiązujące w czeskich kopalniach należą do najbardziej surowych w Europie. O tym, że w kopalni mogło dochodzić do fałszowania odczytów czujników metanu, mówili w piątek w polskich i czeskich mediach anonimowi górnicy. "Musimy dokończyć budowę tam" Rzecznik potwierdził też, że pożary w kopalni są nadal aktywne. - Aby je wyeliminować, musimy dokończyć budowę tam - powiedział Ivo Czelachovski. Ratownicy, pracujący w rejonie podziemnego pożaru 800 m pod ziemią w kopalni CSM w czeskiej Karwinie, zakończyli w sobotę budowę dwóch tam, które mają odciąć rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. W niedzielę zamknięte zostaną dwie ostatnie tamy - tym samym rejon pożaru zostanie odizolowany. Jak poinformował w sobotę rzecznik koncernu OKD, do którego należy kopalnia, Ivo Czelechovsky, po zamknięciu tam trzeba będzie odczekać co najmniej osiem godzin. W rejon pożaru nadal będzie zatłaczany azot - to tzw. gaz inertny, dzięki któremu zmniejszy się ilość tlenu w wyrobiskach, co w perspektywie przyczyni się do wygaśnięcia pożaru. Kiedy dotrą do ciał? Sytuacja w objętym pożarem rejonie będzie monitorowana, zarówno pod kątem panującej tam temperatury, jak i składu atmosfery. Rzecznik powiedział, że wejście do otamowanego rejonu - w którym znajdują się ciała 12 ofiar tragedii, będzie możliwe dopiero wówczas, kiedy czeski urząd górniczy - na podstawie wyników pomiarów prowadzonych w odciętej strefie - wyda na to zgodę. Czelechovsky nie chciał spekulować, ile może potrwać wygaśnięcie pożaru oraz kiedy będzie możliwość wejścia w ten rejon po ciała nieżyjących górników. W akcji ratowniczej pod ziemią bierze udział ok. 200 zmieniających się ratowników. Rzecznik poinformował, że podziemny pożar jest nadal aktywny, jednak udało się ustabilizować sytuację. Do wybuchu w kopalni CSM doszło w czwartek o godz. 17.16. Górnicy znajdowali się 800 metrów pod ziemią. Zginęło 13 osób, w tym 12 Polaków i jeden Czech. Ciała 12 ofiar nadal znajdują się pod ziemią. Objęte pożarem wyrobiska są odizolowywane od pozostałych wyrobisk specjalnymi tamami. W akcji uczestniczy na zmianę ok. 200 ratowników. Dwie tamy są już gotowe, dwie kolejne będą zamknięte w niedzielę