We wczorajszym komunikacie polski MSZ napisał, że słowa Putina odnotował "z niepokojem i niedowierzaniem". Resort uznał, że rosyjska narracja "prezentuje fałszywy obraz wydarzeń" sprzed 80 lat. W niedzielę rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa w rozmowie z agencją TASS zarzuciła Polsce, że od lat podważa dobre stosunki z Rosją. W jej opinii, świadczy o tym agresywna retoryka, burzenie pomników "walczących z faszyzmem" i ważna rola w uchwalaniu przez Unię Europejską antyrosyjskich sankcji. W sobotnim komunikacie polskie MSZ napisało, że wypowiedzi rosyjskiego prezydenta nawiązują do stalinowskiej propagandy. Ministerstwo przypomniało, że w 1932 roku podpisano pakt o nieagresji między Moskwą a Warszawą. Mimo tego, to decyzją władz w Moskwie w 1937 roku NKWD przeprowadziła tak zwaną Operację Antypolską, podczas której zamordowano około 111 tysięcy osób. W oświadczeniu wskazano też na bliskie relacje Sowietów i nazistowskich Niemiec, których kulminacją był pakt Ribbentrop-Mołotow. Jak napisano, w jego wyniku "pod okupacją Związku Sowieckiego znalazło się 52 procent terytorium Polski z 13 milionami ludności, poddanej następnie masowym represjom", podzielono też Europę Wschodnią "na niemiecką i sowiecką strefę wpływów, pogwałcając suwerenność Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii". Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaapelowało także do władz Federacji Rosyjskiej o wznowienie prac Grupy do spraw Trudnych.