Głoszące hasła proeuropejskie partie opozycji: Batkiwszczyna, Udar i Swoboda - od marca prowadzą akcję "Powstań Ukraino!", której celem jest m.in. odsunięcie Janukowycza od władzy. Akcja ta zakończy się w sobotę wielkim wiecem w Kijowie. Obserwatorzy uważają, że Partia Regionów, której Janukowycz jest honorowym przewodniczącym, obawia się tego protestu i dlatego od kilku dni zwołuje w większych miastach Ukrainy marsze, podczas których ostrzega przed "faszyzmem" ze strony swych oponentów. Obecni na tych akcjach dziennikarze twierdzą, że gromadzeni są na nich pracownicy budżetówki i odwoływani z zajęć studenci. Kulminacja "antyfaszystowskich" marszów także zaplanowana jest na sobotę w Kijowie. Rodzi to obawy, że może dojść do sprowokowanych przez władze starć. Analitycy ukraińscy mówią PAP, że ewentualny konflikt na ulicach miasta byłby korzystny przede wszystkim dla Janukowycza. Uznawany jeszcze kilka lat temu za prorosyjskiego prezydent Ukrainy nie jest dziś szczególnie lubiany w Moskwie. Dlatego zdaniem obserwatorów dąży do zawarcia umowy stowarzyszeniowej z UE, która z kolei oskarża go o represje wobec przeciwników politycznych. Janukowycz znalazł więc sposób "ocieplenia" swego wizerunku w UE, przyjmując rolę człowieka, który - jak przystało na polityka uznającego wartości europejskie - walczy z faszyzmem - wyjaśnia PAP dyrektor kijowskiego Instytutu Transformacji Społeczeństwa Ołeh Soskin. - Na Ukrainie nie ma ani zjawiska, ani problemu faszyzmu. Otoczenie Janukowycza chce jednak pokazać niektórym wystraszonym państwom europejskim, że na Ukrainie mamy do czynienia ze wzrostem nastrojów nacjonalistycznych, jak na Węgrzech czy w Austrii, a w ten sposób udowodnić, że tylko Janukowycz i jego Partia Regionów są dziś w stanie przeciwstawić się radykalizacji nastrojów - powiedział Soskin. Jego zdaniem celem organizowanych przez władze marszów jest także powstrzymanie izolacji międzynarodowej Partii Regionów i samego prezydenta. Stosunki Kijowa z Zachodem znacznie się pogorszyły po skazaniu na Ukrainie byłej premier Julii Tymoszenko na siedem lat więzienia. Zachód uważa, że proces Tymoszenko, rywalki Janukowycza w walce o prezydenturę w 2010 r., a także sprawy sądowe jej współpracowników, miały podłoże polityczne. W ocenie prof. Ołeksija Harania, politologa z Akademii Mohylańskiej w Kijowie, celem organizowanych przez władze marszów antyfaszystowskich jest przyćmienie prozachodnich haseł, głoszonych przez opozycję. Partia Regionów wykorzystuje fakt, że do opozycji należy uważana za nacjonalistyczną partia Swoboda - mówi w rozmowie z Harań, tłumacząc, że Swoboda, która ma swą reprezentację w parlamencie, nie jest dziś tak radykalna, jak jeszcze kilka lat temu. - Sądzę, że polski odbiorca powinien zrozumieć, iż przy wszystkich zarzutach pod adresem Swobody nie jest ona partią faszystowską. Partia Regionów twierdzi jednak, że jest inaczej i że o ile inne ugrupowania prozachodniej opozycji współpracują ze Swobodą, to jest to współpraca z faszystami - wskazuje politolog. Niektórzy obserwatorzy na Ukrainie uważają, że "antyfaszystowskie" akcje władz mogą być także wstępem do kampanii przed wyborami prezydenckimi, zaplanowanymi na rok 2015. Ich zdaniem Janukowycz, który będzie ubiegał się wówczas o reelekcję, wypatrzył już sobie kontrkandydata. Ma nim być przywódca Swobody, Ołeh Tiahnybok. Ludzie Janukowycza liczą podobno, że w zestawieniu z tym - jak go określają przedstawiciele władz - "jaskiniowym nacjonalistą" - obecny prezydent okaże się dla wyborców najlepszym z możliwych reprezentantem ich państwa.