"Reżim Bractwa Muzułmańskiego upada i Egipt eksploduje radością" - relacjonuje arabskojęzyczny dziennik "Eszuruk". "(Mohammed) Mursi obalony, konstytucja zawieszona, misterny zamach stanu? Wola ludu i armii zatriumfowała" - pisze z kolei francuskojęzyczny dziennik "Le Temps"."La Presse" zastanawia się z kolei, czy "fala bezprecedensowych demonstracji przeciwko egipskiemu prezydentowi Mohammedowi Mursiemu sięgnie Tunezji" tym bardziej, że błędy popełniane przez egipskie Bractwo Muzułmańskie przypominają te, które popełniają tunezyjskie władze. To, co dzieje się w Egipcie, niepokoi przywódców umiarkowanie islamistycznej Partii Odrodzenia (Hizb an-Nahda) i podsyca ich obawy przed efektem domina w Tunezji - zaznacza z kolei gazeta "Le Quotidien". Według tego dziennika "jeśli islamistom źle się wiedzie, to nie z powodu spisków sił kontrrewolucyjnych, jak twierdzą, ale dlatego że popełnili niezliczoną ilość błędów". W przeciwieństwie do Egiptu w Tunezji rządzi koalicja laicko-islamistyczna. W pierwszej oficjalnej reakcji na wydarzenia w Egipcie świecka partia tunezyjskiego prezydenta Kongres na rzecz Republiki potępiła obalenie Mursiego jak cios dla demokracji. "Partia potępia wojskowy zamach stanu przeciwko procesowi demokratycznemu. Uważamy, że to, co zrobiło dowództwo armii, oznacza cofnięcie się na drodze egipskiej rewolucji i próbę ponownego ustanowienia starego reżimu" - oświadczył prezydent Monsif Marzuki. Podziały między zwolennikami świeckiego państwa a islamistami w Tunezji pogłębiały się od obalenia prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego ponad dwa lata temu, co wywołało falę rewolt w świecie arabskim, w tym w Egipcie. Choć rola islamu wzrosła w Tunezji od tego czasu, to podziały są jednak mniej widoczne niż w Egipcie - twierdzą obserwatorzy.