Prawnicy Bundestagu w ekspertyzie sporządzonej na wniosek posłów Lewicy zakwestionowali żądania reparacji ze strony Polski. Za uzasadnione uznali natomiast roszczenia Grecji. Jak czytamy w 15-stronicowym dokumencie, nie można znaleźć "żadnej przekonującej argumentacji prawnej" na rzecz odszkodowań, o których mówi Warszawa. W odróżnieniu od Grecji, PRL miała zrezygnować z reparacji w 1953 r. i 1970 r. i jest to nadal "prawnie wiążące". Polska uznaje jednak, że był to krok wymuszony przez ZSRR, a tym samym pozbawiony mocy prawnej. W sprawie Grecji tymczasem, "z punktu widzenia prawa międzynarodowego stanowisko rządu federalnego jest dopuszczalne, ale w żadnym wypadku nie obligatoryjne" - uznali prawnicy niemieckiego parlamentu. Dla uzyskania "jasności prawnej" postulują, żeby sprawę rozpatrzył Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) w Hadze. Do tego potrzebna jest jednak zgoda niemieckiego rządu, ponieważ przedmiotem sporu są wydarzenia starsze niż 70 lat. W czerwcu wiceszef niemieckiego MSZ Niels Annen wykluczył taką możliwość. Potwierdził to także w środę zastępca rzecznika niemieckiego MSZ Rainer Breul. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby raport miał w jakikolwiek sposób wpłynąć na podejście Berlina. "W naszym stanowisku prawnym nic się nie zmieniło" - oświadczyła również w środę Ulrike Demmer. W kwietniu grecki parlament zobowiązał rząd do podjęcia działań dyplomatycznych i prawnych zmierzających do uzyskania od RFN reparacji za zniszczenia i zbrodnie wojenne z okresu II wojny światowej. Według komisji ekspertów w grę wchodzi co najmniej 290 mld euro. Mularczyk: Odszkodowanie mogłoby wynieść 850 mld USD Również Polska uważa, że należą się jej reparacje od RFN. Według przewodniczącego parlamentarnego zespołu ds. reparacji Arkadiusza Mularczyka (PiS) odszkodowanie od Niemiec dla Polski za drugą wojnę światową mogłoby wynieść około 850 mld USD. Dla Niemiec sprawa reparacji wojennych jest zamknięta. Na mocy porozumienia z 1960 roku władze ówczesnej RFN wypłaciły Grecji tytułem zadośćuczynienia 115 mln marek zachodnioniemieckich. Porozumienie zawiera klauzulę, że wszystkie roszczenia odszkodowawcze uznaje się za zaspokojone. Zdaniem Berlina wszystkie roszczenia reparacyjne zostały ostatecznie zamknięte traktatem 2+4 z 1990 roku, zawartym między RFN i NRD a mocarstwami okupacyjnymi. Traktat ten otworzył drogę do zjednoczenia Niemiec. Partia Lewicy domaga się od rządu, by uwzględnił greckie żądania reparacji. "Opinia ekspertów Bundestagu pokazuje, że rząd federalny nie może już dłużej unikać historycznej odpowiedzialności" - powiedziała agencji dpa posłanka Lewicy Heike Haensel. "Dotychczas (rząd) zawiódł na całej linii - pod względem prawnym, politycznym, a przede wszystkim moralnym" - dodała. Poseł Arkadiusz Mularczyk uważa, że ekspertyza Bundestagu jest próbą rozbicia solidarności Polski i Grecji. "Jest to raczej raport życzeniowy, który prezentuje niemiecką rację stanu, a nie opiera się na faktach i twardych dowodach" - powiedział polityk agencji dpa. Zaznaczył też, że nie ma żadnego dokumentu, w którym Polska zrzekła się odszkodowań. "Jeśli Niemcy mają taki dokument, to powinny go pokazać" - zaapelował poseł. Z Berlina Artur Ciechanowicz