W wiecu zorganizowanym na placu Kolumba, w centrum stolicy Hiszpanii, uczestniczyli głównie działacze i sympatycy trzech centroprawicowych ugrupowań: Partii Ludowej (PP), Ciudadanos (Cs) i Vox. Ich przywódcy unikali jednak wspólnych wystąpień, fotografii, a nawet rozmów. Niedzielne wydarzenie zostało zorganizowane jako forma protestu przeciwko "zdradzie", jakiej miał dopuścić się rząd Hiszpanii wobec integralności terytorialnej kraju. Organizatorzy podkreślali, że protest to wyraz sprzeciwu wobec zbyt dużego ich zdaniem otwarcia się rządu Sancheza w ostatnich tygodniach na kataloński gabinet Quima Torry, głoszący hasła separatystyczne. Większość z około 45 tys. protestujących przybyło z flagami Hiszpanii. Skandowali też: "Hiszpania nie jest na sprzedaż!", "Separatyści do więzienia!", "Nie potrzebujemy mediatorów!", "Zjednoczona Hiszpania jest niepokonana!". Wielu uczestników protestu apelowało także o rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Podkreślali, że bez większości w Kongresie Deputowanych (izbie niższej parlamentu Hiszpanii) Sanchezowi nie uda się zdobyć poparcia dla projektu tegorocznego budżetu. Do jego przyjęcia rząd potrzebuje głosów separatystycznych partii z Katalonii: PDeCAT i ERC. Dalsze pogorszenie relacji między Madrytem i Barceloną? Od stycznia rządy w Madrycie i Barcelonie prowadzą regularne negocjacje w sprawie rozwiązania kryzysu politycznego w Katalonii, który zaostrzył się w 2017 r. po zorganizowaniu przez władze tego regionu nielegalnego referendum niepodległościowego. W piątek mniejszościowy rząd Sancheza nieoczekiwanie zerwał rozmowy z gabinetem Torry, twierdząc, że negocjacje znalazły się w impasie w efekcie ciągłego wymuszania przez separatystów organizacji kolejnego plebiscytu niepodległościowego. W najbliższych dniach można się spodziewać dalszego pogorszenia relacji między Madrytem i Barceloną w związku z zaplanowanym na wtorek początkiem procesu przed Sądem Najwyższym przeciwko 12 katalońskim separatystom, wśród których jest kilku byłych członków regionalnego rządu. Z sondaży przeprowadzanych od grudnia w Hiszpanii wynika, że w przypadku organizacji przedterminowych wyborów parlamentarnych koalicja PP, Cs i Vox mogłaby wspólnie zdobyć ponad połowę mandatów w 350-osobowym Kongresie Deputowanych.