Łukaszenka oświadczył, że nie są mu potrzebne żadne usprawiedliwienia odnośnie kłopotów zakładów tkackich. - To, co ja tu zobaczyłem, jest przestępczym brakiem odpowiedzialności - stwierdził Łukaszenka. "Baćka" na miejscu zwolnił z pracy dyrektorkę fabryki. Jej miejsce zajął główny inżynier przedsiębiorstwa. Łukaszenka zagroził mu, że jeśli nie poprawi sytuacji w zakładzie, to pójdzie siedzieć do więzienia. Białoruski przywódca zwolnił również z pracy szefa koncernu przemysłu lekkiego "Bielehprom" i jego zastępcę. Osobiście udzielił też wskazówek, jak należy zmodernizować pogrążone w kryzysie przedsiębiorstwo.