Witryna Związku Polaków na Białorusi uznawanego przez władze Białorusi - Nie mamy żadnych dwóch Związków Polaków. Mamy tylko jedną organizację, która nazywa się Związek Polaków na Białorusi i na czele której stoi Stanisław Siemaszko - podkreślił Hulaka. - Państwo nie ingeruje w działalność stowarzyszeń narodowych i dlatego nie ingerowało, gdy we wrześniu 2009 r. w pełnej zgodzie z prawem odbywał się zjazd ZPB w Grodnie, gdzie z całej republiki przyjechali oficjalnie wybrani delegaci. Na otwartym zjeździe całkowicie demokratycznie zostało wybrane nowe kierownictwo ZPB, na czele którego stał do tego czasu Józef Łucznik. Na nowego prezesa wybrano Stanisława Siemaszkę - oznajmił Hulaka. Jak podkreślił, "ludzie w terenie oburzają się: jakie dwa związki? W niektórych rejonach Andżelika Borys nie jest nawet znana inaczej jak z internetu. Dlatego że ona tam niczego nie robi i tylko w niektórych punktach republiki zaczyna mącić wodę". Hulaka nawiązał też do sytuacji w Iwieńcu, gdzie znajduje się Dom Polski, który w środę został przez białoruski sąd w Wołożynie przekazany ZPB Siemaszki. Jak podkreślił pełnomocnik, jego urząd otrzymał już "18 listów od członków iwienieckiego oddziału ZPB, w których wyrażono oburzenie działaniami Andżeliki Borys (szefowej ZPB nieuznawanego przez Mińsk) i Teresy Sobol". Pani Sobol nie jest uznawana przez Mińsk za dyrektorkę Domu Polskiego w Iwieńcu. Witryna ZPB kierowanego przez Borys 8 lutego Dom Polski w Iwieńcu został zajęty siłą przez białoruską milicję. Dotąd budynek pozostawał w rękach działaczy ZPB, którzy za szefową organizacji uznają Andżelikę Borys. Członkowie ZPB zorganizowali 10 lutego przed Domem Polskim w Grodnie wiec w obronie Domu w Iwieńcu. Za udział w tej akcji Andżelikę Borys skazano na grzywnę wysokości ponad miliona rubli (ok. tysiąca zł), a trzech innych działaczy związku na 5 dni pozbawienia wolności. Do rozłamu na dwa kierownictwa polskiej organizacji doszło po zjeździe ZPB w marcu 2005 roku, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i powierzenia stanowiska prezesa Józefowi Łucznikowi, czego z kolei nie uznały władze polskie.