Decyzja zapadła we wtorek na posiedzeniu w Monachium koalicyjnego rządu Bawarii, który tworzą chadecka Unia Chrześcijańsko-Społeczna CSU i liberalna Wolna Partia Demokratyczna FDP. Władze Bawarii chcą złożyć skargę jeszcze w tym roku - podała agencja dpa. Należące do grupy najbogatszych niemieckich landów Bawaria, Badenia-Wirtembergia i Hesja wielokrotnie wzywały słabsze ekonomicznie kraje związkowe do podjęcia rozmów o zmianie obowiązujących zasad przyznawania subwencji, grożąc, w przypadku odmowy, wstąpieniem na drogę sądową. Władze w Monachium wyznaczyły ostateczny termin na początek br., jednak do negocjacji nie doszło. - Nasi partnerzy grają na czas - czytamy w uchwale bawarskiego rządu. - Solidarność jest ważna, lecz system transferowy, polegający na tym, że Bawaria ponosi połowę wszystkich kosztów związanych z wyrównywaniem poziomów życia, wymknął się spod kontroli i musi zostać skorygowany - powiedział premier Bawarii Horst Seehofer dziennikowi "Sueddeutsche Zeitung" (wydanie wtorkowe). W ubiegłym roku w ramach redystrybucji dochodów bogatsze landy przekazały biedniejszym krajom związkowym 7,3 mld euro. Z tej sumy na Bawarię przypadło 3,66 mld euro. Udział Hesji wyniósł 25 proc., Badenii-Wirtembergii 24 proc., a Hamburga 1 proc. Pozostałe 12 landów korzysta z subwencji. Stolica kraju - Berlin otrzymał z tej puli 3 mld euro. Celem systemu subwencji jest zgodnie z zapisem niemieckiej konstytucji "wyrównywanie warunków życia". Burmistrz Bremy, jednego z najbiedniejszych landów, Jens Boehrnsen, uznał postępowanie Bawarii za element kampanii wyborczej przed przyszłorocznymi wyborami do bawarskiego parlamentu. Obecny system subwencji obowiązuje do 2019 roku. Po II wojnie światowej Bawaria należała przed długi czas do najbiedniejszych regionów Republiki Federalnej Niemiec i korzystała przez klika dziesięcioleci z pomocy finansowej silniejszych ekonomicznie landów.