Sprawę zbadała niemiecka organizacja BUND. Wyniki jej śledztwa zostaną opublikowane we wtorek w porozumieniu z siecią organizacji ekologicznych European Environmental Bureau (EEB). Chodzi o 654 firmy, z których wiele działa w Polsce albo jako producenci, albo jako dystrybutorzy czy sprzedawcy - pisze Anna Słojewska na łamach "Rzeczpospolitej". "Firmy chemiczne od lat kwestionują prawo i uciekają od niego, sprzedając substancje, które mogą powodować nowotwory hormonalne, zaburzenia mózgu i inne poważne problemy zdrowotne. Jako konsumenci jesteśmy trzymani w ciemności, nie wiedząc, czy codzienne produkty są bezpieczne czy nie" - powiedział, cytowany przez gazetę, Manuel Fernandez, dyrektor ds. polityki chemicznej BUND. Organizacja uzyskała dostęp do danych o substancjach chemicznych na podstawie przepisów o wolności informacji. Chodzi o badanie przeprowadzone przez niemiecki rząd w 2014 roku, które wykazało, że tylko 1 z 1814 dokumentacji z kontroli była pełna. Wśród firm, jakie znalazły się w rządowym badaniu, a których nazwy udostępniła organizacja BUND, są: pięć z dziesięciu największych firm chemicznych na świecie: BASF, Dow Chemical, SABIC, Ineos, ExxonMobil, 3M, Henkel, Sigma-Aldrich, Solvay, Du Pont, Clariant, Thermo Fisher, a także polskie, jak: PKN Orlen, Grupa Lotos. Grupa Azoty, Petrochemia Blachownia czy wiele mniejszych - czytamy. Lista obejmuje też producentów żywności i napojów, jak DSM, kosmetyków (L'Oréal) czy wielkie koncerny produktów konsumpcyjnych, jak Colgate-Palmolive czy Procter and Gamble. Jakie substancje? Jak wynika z danych europejskiej agencji nadzoru nad chemikaliami ECHA, która przeprowadziła własne dochodzenie, 2/3 ze sprawdzonych przez nią 700 substancji chemicznych nie ma prawidłowo przeprowadzonych testów. "Mimo to są dopuszczone na rynek, a potem nie są z niego wycofywane" - czytamy. Sama Komisji Europejska przyznaje, że tylko ułamek obecnych na rynku unijnym chemikaliów został szczegółowo przebadany. "Rzeczpospolita" podaje przykładowe substancje, dla których nie ma pełnej analizy bezpieczeństwa.Jest to m.in. ftalan dibutylu stosowany jako plastyfikator w podłogach, meblach, zabawkach, materiałach budowlanych, zasłonach, obuwiu, wyrobach skórzanych, papierowych i kartonowych oraz sprzęcie elektronicznym - wylicza "Rz". Podejrzewa się, że ftalan dibutylu zmniejsza płodnośc, jest szkodliwy dla nienarodzonych dzieci i bardzo toksyczny dla organizmów wodnych. Niebezpieczny jest też octan metylu, który powoduje poważne podrażnienie oczu i może wywoływać zawroty głowy i uczucie senności, a jest stosowany w produktach do powlekania, klejach i szczeliwach, kosmetykach i produktach do pielęgnacji ciała, produktach do prania i czyszczenia. Potencjalnie niebezpieczny jest również stosowany w przemyśle trichloroetylen - jest on potencjalnie rakotwórczy i podejrzewa się, że może powodować wady genetyczne. Więcej w "Rzeczpospolitej".