Szacuje się, że dziś we Francji żyje od 5 do 6 mln muzułmanów. Nie da się jednak ocenić, ilu z nich dało się wciągnąć w islam radykalny. Jak wskazuje przywódca francuskich muzułmanów "fundamentalizm islamski bardzo się we Francji rozwinął, a także rozprzestrzenił na Belgię, Wielką Brytanię". Dodał także, że nie jest łatwo śledzić każdy gest, słowo i apel nawołujący do nienawiści i walki z zachodnim społeczeństwem. "Francja zbyt długo przymykała oko na to, co się dzieje. (...) Uznawano, że (...) radykalizm to tylko przejściowa moda. (...) To był fundamentalny błąd!" - powiedział ekspert. Przywódcy francuskich muzułmanów zwrócił uwagę, że dziś dżihadyści są już niemalże w całej Europie i w wielu innych miejscach na świecie. Na pytanie, skąd się wzięli, kto ich szkoli i finansuje, odpowiada: - Marine La Pen twierdzi, że za tym stoi Arabia Saudyjska, monarchie Zatoki Perskiej, ludzie, którzy żyją ze sprzedaży ropy. I choć generalnie się z nią nie zgadzam, to w tym ma sporo racji. Dalil Boubakeur wskazuje, że konieczna jest koalicja całego świata zachodniego, by wygrać wojnę z terroryzmem. Zdaniem eksperta, Zachód powinien opanować teren Państwa Islamskiego i odciąć się od dochodów z eksportu ropy. Uważa, że obecna strategia, która sprowadza się do nalotów, niewiele w obecnej sytuacji pomoże. Zdaniem eksperta radykalni muzułmanie są indoktrynowani dokładnie tak samo, jak w sektach w innych religiach. - Roztacza się przed nimi wizja niezwykłej przyszłości, a w nauczaniu na pierwszym miejscu stawia się śmierć. To jest wręcz kult śmierci, ci ludzie chcą umrzeć. Ekspert jest zdania, że Francja przyjęła stanowczo za dużo imigrantów muzułmańskich. Uważa, że zjawisko to należało od początku o wiele bardziej kontrolować. Pytano o to, czy dziś imigracja jest już kontrolowana, odpowiada, że "i tak jest już za późno", ponieważ próg nietolerancji został przekroczony. To, czego należy się teraz spodziewać, to zaostrzenie konfliktu między wspólnotą muzułmańską, a resztą francuskiego społeczeństwa. Czytaj więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej"