Spośród nich trzech mężczyzn ma po cztery żony, a kolejnych 11 - po trzy. Pozostali to zwykli bigamiści - wylicza na łamach dziennika Anna Nowacka-Isaksson, korespondentka ze Sztokholmu. Jak zaznacza, tę statystykę skarbówki ujawniono po raz pierwszy. Żadne inne organy władzy nigdy nie publikowały danych o poligamii w kraju. Sami uchodźcy przybywający do Szwecji obawiają się przyznania, że mają kilka żon, dlatego zamiast więc rejestrować partnerkę jako drugą żonę, najczęściej udają, że to siostra - pisze Nowacka-Isaksson, powołując się na doświadczenia szwedzkiej prawnik Mariam Noor Lababneh. Szwedzkie prawo akceptuje małżeństwa poligamiczne pod warunkiem, że zostały zawarte w kraju, gdzie są legalne, a żaden z partnerów nie ma powiązań ze Szwecją (na przykład poprzez miejsce urodzenia lub obywatelstwo). Kwestia ta budzi jednak wiele kontrowersji i sprzeciwu m.in. w środowisku prawniczym. Uznawanie wielożeństwa jest sprzeczne na przykład z zasadą prawną równości płci - uważa profesor prawa cywilnego Göran Lind. Więcej w "Rzeczpospolitej".