W trakcie ostatnich obrad w europarlamencie, hiszpański deputowany Esteban Gonzalez Pons oświadczył: "My, Europa, możemy pomóc w zmianie rządów Wenezueli". "Rządy największych państw europejskich - Francji, Niemiec i samej Hiszpanii - jeszcze w poniedziałek postawiły Nicolasowi Maduro ultimatum, dając mu osiem dni na ogłoszenie terminu nowych wyborów prezydenckich. Lider Wenezueli odrzucił jednak jakąkolwiek możliwość ponownego głosowania" - czytamy w dzienniku. Maduro wyjaśnił, że konflikt wewnętrzny w kraju, jak również tragiczna sytuacja gospodarcza są wywołane wpływami USA na Wenezuelę. Władze Stanów Zjednoczonych za tymczasowego prezydenta Wenezueli uznały przywódcę opozycji i przewodniczącego parlamentu - Juana Guaido. "Jeśli celem USA jest inwazja, to będą tu miały taki Wietnam, jakiego nawet nie potrafią sobie wyobrazić" - dodał Maduro. Maduro w obawie o zagrożenie ze strony USA wezwał do gotowości ok. 50 tys. "pospolitego ruszenia", a dowództwo armii poparło jego poczynania, mówiąc o działaniach opozycji w ten sposób: "to część wojny hybrydowej, która ma usprawiedliwić amerykańską interwencję". "To partia geopolitycznych szachów" - komentuje szef amerykańskiego Center for a Secure Free Society Joseph Humire. Według niego największą rolę w konflikcie odgrywają Chiny i Rosja, które używają Wenezueli w swoich konfliktach z USA. W ten sposób Chiny chcą wymusić na Stanach Zjednoczonych wycofanie swojego poparcia dla Tajwanu, a Rosja próbuje "zaspokoić swe ambicje na Ukrainie i w Środkowej Europie". Jednocześnie oba kraje zainwestowały sporo pieniędzy, przede wszystkimi udzielając Wenezueli kredytów na uzbrojenie i przemysł naftowy, jednak kraj będzie miał niemały problem z ich spłatą.