Ryzyko kolejnej wojny. Prezydent wyciągnął "nową mapę"

Wenezuelczycy opowiedzieli się w referendum za przyłączeniem do kraju bogatego w surowce regionu Essequibo, stanowiącego ponad połowę terytorium sąsiedniej Gujany. Prezydent Nicolas Maduro wezwał państwowe firmy wydobywcze do rozpoczęcia eksploatacji tamtejszych złóż. Maduro pokazał nawet mapę, na której sporny region znajduje się już w granicach Wenezueli. Sytuacja grozi wybuchem konfliktu zbrojnego. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości ONZ nakazał reżimowi Maduro powstrzymanie się od wszelkich działań na terytorium Gujany.

Nicolas Madura zaprezentował nową "mapę" Wenezueli
Nicolas Madura zaprezentował nową "mapę" WenezueliZURIMAR CAMPOS/Venezuelan PresidencyAFP

Terytorium Essequibo - prawie 160 tys. kilometrów kwadratowych - to olbrzymie obszary dziewiczej puszczy amazońskiej, zamieszkane przez blisko 300 tys. ludzi. Liczba ta stanowi niemal jedną trzecią ludności Gujany.

Wzdłuż rzeki Essequibo przebiega naturalna granica między Wenezuelą a Gujaną, wytyczona w 1777 roku, kiedy terytorium to było hiszpańską kolonią.

W 2015 roku odkryto tam rozległe złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Ich eksploatację - na podstawie umowy z rządem Gujany - rozpoczęło już amerykańskie ExxonMobil.

W przeprowadzonym referendum zadano Wenezuelczykom pytanie, czy popierają dotychczasowe porozumienia międzynarodowe w tej sprawie. W poniedziałek Nicolas Maduro ogłosił, że władze w Caracas uznają niedzielne referendum za wiążące. Dodał, że Wenezuela odrzuca orzeczenie międzynarodowych arbitrów z 1899 r., którzy ustalili przebieg granic, kiedy Gujana była jeszcze kolonią brytyjską.

Obserwatorzy referendum i sporu między Wenezuelą i Gujaną są zgodni, że praktyczne i prawne skutki referendum nadal pozostają niejasne.

Wenezuela "anektowała" część Gujany

We wtorek Maduro zaproponował rządowi przesłanie do Zgromadzenia Narodowego projektu ustawy o utworzeniu wenezuelskiej prowincji "Gujana Esquiba". Na posiedzeniu gabinetu pojawił się z "nową mapą Wenezueli", na której sporny teren znajduje się w granicach jego kraju.

"Natychmiast nakazałem opublikować i zanieść do wszystkich szkół, rad gmin, instytucji publicznych, uniwersytetów i do wszystkich domów w kraju nową mapę Wenezueli z naszą Gujaną Esequiba. To nasza ukochana mapa!" - napisał w serwisie X (d. Twitter).

Gujana oświadczyła, że zwróci się do Rady Bezpieczeństwa ONZ o pomoc, jeśli Wenezuela podejmie jakiekolwiek działania po referendum. Już w ubiegły piątek - jeszcze przed przeprowadzeniem głosowania - Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nakazał Wenezueli "powstrzymanie się od wszelkich działań, które mogłyby zaostrzyć sytuację na terytorium administrowanym przez Gujanę".

Według komentarzy mediów Ameryki Łacińskiej, w przypadku prób zagarnięcia Essequibo przez Wenezuelę Gujana nie tylko poniosłaby ogromne straty materialne, ale należałoby się liczyć z możliwym konfliktem zbrojnym.

Konflikt w Ameryce Południowej. "Scenariusz pisany na Kremlu"

Możliwa wojna Wenezueli z Gujaną to wypełnienie scenariusza pisanego w Moskwie - twierdzi Michał Bruszewski. Reporter wojenny kilka dni temu w facebookowym wpisie odniósł się do referendum.

"I tutaj wchodzi Wenezuela cała na... czerwono. Referendum to nawet nie udaje powierzchownej legalności, ponieważ głosowanie nie obejmuje mieszkańców Gujany (sic!). Oczywiście nie chodzi o żadne sprawy etniczne, czy terytorialne, ale o dwie rzeczy: wywołanie kolejnego kryzysu humanitarno-wojennego oraz przejęcie lub zablokowanie eksportu z Gujany (konkurencyjna walka gospodarcza)" - czytamy.

Jak przekonuje Michał Bruszewski, napięcia pomiędzy Wenezuelą i Gujaną są wyjątkowo na korzyść Federacji Rosyjskiej. Uruchomienie kolejnego konfliktu militarnego, w kraju, który wspierany jest przez Stany Zjednoczone, odciągnie uwagę od trwającej wojny w Ukrainie.

"To wygląda jak scenariusz pisany w Moskwie. Dlaczego? Władzę Wenezueli chronią rosyjskie aktywa (m.in. dawna grupa Wagnera). To Rosja ratowała na czarnym rynku Wenezuelę, gdy ta utraciła płynność finansową i nie miała nawet pieniędzy na wypłatę żołdu żołnierzom i funkcjonariuszom chroniącym reżim" - przekonuje.

Michał Kołodziejczak do posłów PiS: Tak rządziliście przez osiem lat, że Polaków nie stać na prądSejmPolsat News