W minioną sobotę niemieckie ministerstwo gospodarki potwierdziło, że niemiecki rząd udzielił Gazpromowi jeszcze w czasie kadencji Gerharda Schrödera poręczenia na kredyt w wysokości miliarda euro. Były kanclerz twierdzi, że nic nie wiedział o poręczeniu. Transakcja b. kanclerza Gerharda Schroedera z Gazpromem wygląda coraz bardziej nieapetycznie - tak "Niezawisimaja Gazieta" komentuje doniesienia napływające z Niemiec. O tej sprawie piszą też inne poniedziałkowe rosyjskie gazety, podkreślając, że pożyczka miała być przeznaczona na budowę lądowego odcinka Gazociągu Północnego z Rosji do Niemiec. - Gazprom - jak wiadomo - nie przyjął oferty niemieckich partnerów. Tym samym kredytu nie było i nie będzie. Jednak nawet w wirtualnej formie historia ta przekształca się w głośny skandal - konstatuje "Niezawisimaja Gazieta". - Przy czym - nieprzyjemny nie tylko dla szefa rady nadzorczej (rosyjsko-niemieckiej) spółki NEGPC (operatora budowy Gazociągu Północnego), ale również dla jego rosyjskich partnerów, gdyż godzi w wizerunek ważnego wspólnego europejskiego projektu energetycznego - dodaje dziennik. "Wriemia Nowostiej" podkreśla z kolei, że "za ryzyko finansowe, jeśli zajdzie taka potrzeba, odpowiadać będą teraz rząd Angeli Merkel i - naturalnie - niemieccy podatnicy". - Tymczasem perspektywa udzielenia pomocy materialnej rosyjskiemu Gazpromowi - jak można się domyślać - szczególnego entuzjazmu u nich nie wywołuje - wskazuje gazeta. Natomiast "Kommiersant" cytuje wypowiedź rzecznika Gazpromu Siergieja Kuprijanowa, który oświadczył, że obecny - jak to ujął - zgiełk polityczny nie wpłynie na przebieg budowy bałtyckiej magistrali.