Na spotkaniu z prezydentem Rumunii Traianem Basescu przedstawiciel MFW mówił w sobotę o wydatkach budżetowych, zwolnieniach, inflacji. Na zdjęciu z tego spotkania, zamieszczonym na portalu prezydenckim, Franksa widać jednak w dziurawym bucie i zrobiła się z tego sensacja. Nieważne, że we wtorek zdjęcie znikło z prezydenckiego portalu. - To niewybaczalne, żeby pójść do prezydenta w dziurawych butach - powtarza popularny komentator telewizyjny Mircea Badea. Franksa zapytano o jego buty na poniedziałkowej konferencji prasowej w Bukareszcie. - Wolę mówić o Rumunii, a nie o moich sprawach osobistych - odparł wysłannik MFW. Świadomi wymogów mody Rumuni nie omieszkali też wytknąć Franksowi niedociągnięć stylu. Telewizja Realitatea wypomniała mu, że brązowe mokasyny, mające zresztą dawno za sobą okres świetności, założył do ... czarnego garnituru. Mircea Badea zwrócił ponadto uwagę, że Franks pojawił się w Rumunii z tanim elektronicznym zegarkiem, który kosztował pewnie nie więcej niż 10 euro. W debatę włączyli się też oczywiście tzw. zwykli ludzie. Jedni wyrażali zrozumienie dla Franksa, który najwidoczniej woli stare, wygodne mokasyny niż nowe buty, które mogłyby go uwierać. Inni zaoferowali naprawienie dziurawego mokasyna, albo nawet sprezentowanie przedstawicielowi MFW nowego obuwia, oczywiście wykonanego z rumuńskich materiałów. Dostało się przy okazji również Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, który domaga się od Rumunii rygorystycznych oszczędności, mających umożliwić zmniejszenie deficytu budżetowego do 4,4 proc. PKB w tym roku. "Chłopiec z MFW z dziurą w bucie, który przybywa, żeby pouczać nas w sprawach zarządzania gospodarką, unika mówienia o prawdziwych problemach, wobec których staniemy w tym roku" - napisał we wtorek dziennik "Jurnalul National".