W czerwcu 1990 roku, miesiąc po pierwszych demokratycznych wyborach od obalenia komunistycznego dyktatora Nicolae Ceausescu, Iliescu wezwał przeciwko protestującym w Bukareszcie studentom 20 tys. górników, aby uchronić swój Front Ocalenia Narodowego przed - jak sam to nazwał - "faszystowskim zamachem stanu". W starciach zginęło około 100 osób, które pochowano potajemnie i bez dokumentów. - Nie ma żadnej wskazówki dającej pewność, że Iliescu popierał zabijanie, ani żadnych danych, że jego działania miały to na celu - głosi oświadczenie prokuratury. Iliescu wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom o planowanie ataków, które zdaniem analityków spowolniły proces transformacji w Rumunii i zatrzymały inwestycje zagraniczne na lata. Przeciwko byłemu prezydentowi nadal prowadzone jest śledztwo badające jego rolę w przewrocie antykomunistycznym z 1989 roku, kiedy już po ucieczce Ceausescu ze stolicy żołnierze zastrzelili setki ludzi.