Według Trybunału prezydent nie wykonywał "w maksymalnym stopniu swej funkcji mediatora między władzą a społeczeństwem" i "próbował zredukować rolę i kompetencje premiera". Sędziowie nie odpowiedzieli, czy z tego powodu Basescu zasługuje, czy też nie, na impeachment. Trybunał odrzucił równocześnie oskarżenia pod adresem prezydenta o pogwałcenie fundamentalnych praw człowieka i działanie na szkodę niezawisłości sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Podkreślono, że słowa Basescu, które według centrolewicy stanowią argument na rzecz odsunięcia go od władzy, "są zwykłymi wypowiedziami", "nie mają skutku prawnego" i "nie podważają treści konstytucji w kwestii niezawisłości wymiaru sprawiedliwości". Rządząca centrolewicowa koalicja, Unia Społeczno-Liberalna (USL), oskarża szefa państwa "o bardzo poważne działania, które mogą zagrażać funkcjonowaniu instytucji państwowych". Koalicja twierdzi, że prezydent przypisał sobie uprawnienia zarezerwowane dla rządu oraz popierał środki oszczędnościowe, które doprowadziły do "zubożenia ludności". Wiele rumuńskich organizacji pozarządowych zajmujących się obroną praw człowieka krytykowało w ostatnich dniach "antydemokratyczne poczynania" centrolewicy. Również władze Francji, Niemiec i USA wezwały Bukareszt do "przestrzegania zasad państwa prawa" i niezależności instytucji państwowych. Według rumuńskiej konstytucji prezydent może zostać zawieszony w obowiązkach przez parlament, jeśli "dopuści się poważnego naruszenia konstytucji". Jeśli parlament po piątkowej debacie przegłosuje wniosek w sprawie zawieszenia prezydenta, to w ciągu 30 dni zostanie przeprowadzone referendum w sprawie impeachmentu.