"Ruchu Obywateli Paros na rzecz Wolnych Plaż to oddolny kolektyw obywateli wyspy. Łączy nas troska o kurczącą się przestrzeń na plażach naszego kraju. Jesteśmy zaniepokojeni działaniami firm, które samowolnie zajmują wspólny obszar - niemal wszędzie rozstawiają płatne leżaki i parasole" - tak członkowie grupy, określanej przez greckie media mianem tzw. ruchu ręczników, piszą o sobie na Facebooku. Protesty w sprawie wolnych plaż W postach, które pojawiły się w mediach społecznościowych grupy, można wyczytać, że "nie oddadzą plaży 'drapieżnikom turystycznym', którym wydaje się, że są właścicielami miejsc należących do całej społeczności". Na Paros odbyły się manifestacje w tej sprawie. Na transparentach mieszkańcy mieli napisane "uwolnić plaże". Mieszkańcy apelują do lokalnych władz, które - ich zdaniem - powinny zająć stanowisko. Argumentowali, że prawo nie pozwala na zajmowanie aż tak dużej części publicznej plaży przez prywatne firmy. Uważają ponadto, że właściciele płatnych leżaków nie pytają nikogo o zgodę, a decyzję o tym, czy mogą zająć wspólną przestrzeń, podejmują bez jakiegokolwiek zezwolenia. "Ludzka chciwość rozprzestrzenia się tak długo, jak długo dajesz jej przestrzeń" - napisał jeden z członków ruchu w mediach społecznościowych, cytowany przez grecki portal NewsIT. Sprzeciw nie tylko na Paros Inicjatywa związane ze sprzeciwem wobec zajmujących plaże przedsiębiorców, rozprzestrzeniła się na inne wyspy, m.in. Naxos. Tutaj problemem są nie tylko płatne leżaki. Prywatne firmy związane z turystką również ingerują w tamtejszą przestrzeń plażową, na przykład tworząc chodniki przed barami. Członek Ruchu Obywateli Paros na rzecz Wolnych Plaż określa to, co dzieje się na Naxos, mianem "turystycznego Disneylandu" i przypomina, że przecież plaża sama w sobie jest idealnym miejscem do wypoczynku i nie potrzebuje aż takich ingerencji. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!