Walka z "eurofederalizmem" poprzez wypowiedzenie Traktatu Lizbońskiego, walka z "ideologią gender", dbanie o interesy kraju oraz mniejszości polskich w krajach europejskich - to tylko część postulatów, jakie Ruch Narodowy przedstawił w styczniu podczas konferencji prasowej nt. majowych wyborów do PE. Zdaniem politologów, pierwsze z wymienionych postulatów idealnie pasują do wspólnego mianownika cechującego wszystkie nacjonalistyczne i eurosceptyczne partie Starego Kontynentu. Według dra Piotra Wawrzyka z Instytutu Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego sprowadza się on do hasła "mniej Unii Europejskiej, mniej decyzji na poziomie unijnym, więcej na poziomie krajowym, na który miałaby wrócić część kompetencji w różnych kwestiach". Politolog z Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach prof. Agnieszka Kasińska-Metryka zwróciła uwagę, że "czasy kryzysu i niezadowolenia społecznego zawsze uruchamiają siły skrajne, które w normalnych okolicznościach, kiedy demokracja i rynek są stabilne, nie są tak widoczne". Jej zdaniem jesteśmy obecnie świadkami właśnie takiego mechanizmu. Sondaże rozczarowują? Inna rzecz to rezultat głosowania. Według socjologa kultury i politologa prof. Rafała Pankowskiego z Collegium Civitas i Stowarzyszenia "Nigdy Więcej", które przeciwdziała rasizmowi, ksenofobii i nietolerancji, bardzo słabe wyniki Ruchu Narodowego w sondażach (TNS Polska z ostatniego czwartku daje RN 1 proc. poparcia) wyglądają "bardzo rozczarowująco z perspektywy ambicji czy aspiracji liderów tego ruchu". Przypomniał, że były one mocno rozbudzane rosnącą z roku na rok frekwencją podczas Marszów Niepodległości na ulicach Warszawy 11 listopada. - To pokazało pewien potencjał, jeśli chodzi o mobilizację wokół tych haseł nacjonalistycznych, także w Polsce - ocenił. Dr Wawrzyk dodał z kolei, że liderzy RN, "chcą sprawdzić na ile poparcie z Marszów Niepodległości, przekłada się na poparcie w wyborach". - W zależności od wyniku będą decydowali co dalej - uważa. Prof. Kasińska-Metryka radzi jednak przy sondażach dotyczących takich partii jak RN wykazywać się pewną ostrożnością. - Mało kto w badaniach sondażowych chce przyznawać się do skrajnych sympatii niezależnie czy mówimy o prawicy, czy lewicy. W ten sposób nakręca się coś, co nazywamy "spiralą milczenia". Może być tak, że w sondażach te grupy są niedoreprezentowane - oceniła. Z drugiej jednak strony jest także inna tendencja. - Osoby które wyrażają poparcie dla tego typu poglądów, niekoniecznie przekładają je na działania przy urnie wyborczej - dodała. Pierwszy sukces Pierwszym sukcesem Ruchu Narodowego było - według części politologów - zebranie wystarczającej liczby podpisów do zarejestrowania kandydatów we wszystkich 13 okręgach wyborczych, co może świadczyć o sprawnym aparacie partyjnym i dobrej organizacji. - To dobry prognostyk, ale pamiętajmy, że to nie jedyny komitet polityczny, o którym wiemy, że zarejestrował listy, a który ma marne, żeby nie powiedzieć żadne szanse na wejście do PE. Spodziewam się, że próg wyborczy przekroczy 4-5 partii - powiedział dr Wawrzyk. Według prof. Pankowskiego podstawowym problemem Ruchu Narodowego jest to, że "ma sporą bazę aktywistów, ale bardzo niewielkie grono zwykłych wyborców". Jednak rejestracja list - jak mówił - jest pewnym krokiem do przodu dla szeroko rozumianego ruchu narodowego. - Od czasu upadku Ligi Polskich Rodzin, w skład której wchodziła Młodzież Wszechpolska, ruch nacjonalistyczny nie miał reprezentacji stricte na poziomie politycznym - zauważył. W jego opinii, start w wyborach do Parlamentu Europejskiego to próba reorganizacji pod nowym szyldem z udziałem struktur Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego, które mają ugruntowaną tradycję sięgającą lat 20. i 30. XX wieku. Te dwie organizacje to - jak wskazuje prof. Pankowski - "fundament" Ruchu Narodowego. - Z jednej strony RN jest nowym szyldem, ale te dwa składniki samymi nazwami sytuują się wprost w pewnej określonej tradycji politycznej. I to tradycji bardzo radykalnej, kojarzonej z ekstremalną formą nacjonalizmu, przede wszystkim antysemityzmem - ocenił prof. Pankowski. W jego opinii "RN tym różni się od LPR, że przeciętny działacz, wyborca jest zdecydowanie młodszy". - Dla LPR - kontynuował Pankowski - do pewnego momentu motorem było Radio Maryja, a dociera ono głównie do osób starszych. RN nie ma poparcia tej rozgłośni, co może przesądzić o porażce w tych wyborach. Zdaniem profesora w przypadku tego ruchu mamy do czynienia z zupełnie innymi kanałami przekazu treści ideologicznej takimi jak subkultura stadionowa czy muzyka hiphopowa. Test w wyborach Politolodzy nie są zgodni, jaki rodzaj wyborów może być najlepszą "polityczną trampoliną" dla RN. Według dra Wawrzyka, największe szanse dają wybory samorządowe, po których RN zdecyduje o kolejnych działaniach. - Będą dla niech pierwszym sprawdzianem, dlatego, że tutaj łatwiej będzie uzyskać jakikolwiek mandat. Jeżeli tam im się uda, to znaczy, że na jakieś poparcie mogą liczyć. Zapewne wtedy zdecydują o wystawieniu swoich kandydatów do parlamentu krajowego - ocenił. Innego zdania jest prof. Pankowski, który powiedział, że to właśnie cechujące się niską frekwencją wybory do PE są szczególną szansą dla niszowych ugrupowań, gdzie dobrze zmobilizowana, niewielka grupa wyborców może pomóc w osiągnięciu relatywnie dobrego wyniku. Prof. Pankowski przewiduje jednak, że mimo wszystko nie będzie to "wystarczający wynik" do osiągnięcia sukcesu. Współpraca z Jobbik Ruch Narodowy z nadzieją spogląda na sukcesy skrajnej prawicy w innych państwach europejskich. Prof. Pankowski zwraca także uwagę na "paradoks internacjonalizacji" nacjonalizmu w zakresie współpracy międzynarodowej i głęboką współpracę RN z węgierską partią Jobbik, na której zresztą wzorują się polscy nacjonaliści. W tym kontekście przypomniał niespotykaną w innych ugrupowaniach "wymianę kandydatów". Na Węgrzech z listy Jobbiku wystartuje Jacek Misztal, a poseł i rzecznik prasowy Jobbiku Adam Mirkoczki będzie kandydował z listy RN w Wielkopolsce. Według Pankowskiego Jobbik jest jedną ze "współczesnych inspiracji i wzorców" działania RN. - Uważam, że jest to bardzo niebezpieczny model, który może nie zagrozi demokracji w Polsce, ale może negatywnie wpłynąć na atmosferę życia politycznego - ocenił. Prof. Kasińska-Metryka podkreśla jednak, że kraje takie jak np. Francja, gdzie dużą popularnością cieszy się Front Narodowy mają zupełnie inne problemy, jakich w Polsce nie znamy. Wymienia na przykład kwestię imigrantów. Dlatego, jej zdaniem, polska skrajna prawica "musi operować hasłami na pewnym poziomie ogólności". Dodała, że dalekie od polskich są także uwarunkowania na Węgrzech. Politolodzy nie są pewni jak traktować "wyborczy debiut" Ruchu Narodowego. Według części z nich jest to bardziej sondaż, a nie jak w przypadku partii o ugruntowanej pozycji, "próba sił". Dlatego zdaniem prof. Kasińskiej-Metryki, trudno spodziewać się jakiejś długofalowej strategii działania na scenie politycznej. Prof. Wawrzyk jest jednak daleki od skreślania RN z politycznej mapy już teraz. - Trzeba pamiętać, że takie ugrupowania np. na zachodzie Europy istnieją od szeregu lat. Zmieniali się liderzy, pozycja, poparcie, które jednak rosło. Jeżeli polski RN teraz zaczyna, to nie jest powiedziane, że za 10-15 lat nie będzie jedną z największych partii politycznych w Polsce - podsumował.