Główne uroczystości odbyły się w obecności od kilkuset do kilku tysięcy zgromadzonych, w tym wielu ministrów, w pobliżu wzgórza nazwanego "wzgórzem horroru", gdzie policja tydzień temu otworzyła ogień do strajkujących uzbrojonych w maczety, w pałki i niekiedy w broń palną; zginęły wówczas 34 osoby, a 78 zostało rannych. Dziesięć osób, w tym dwóch policjantów, zginęło w wyniku walk rywalizujących związków zawodowych w dniach poprzedzających te wydarzenia. - Boże, gdzie byłeś, gdy zabijane były nasze dzieci? Boże, gdzie byłeś, gdy nasz kraj nie wypłacał im należnych wynagrodzeń? - pytał w czasie uroczystości religijnych anglikański arcybiskup Kapsztadu Thabo Makgoba. W ostatnim czasie w okolicy kopalni wzmocniono obecność policji, jednak w czasie ceremonii funkcjonariusze byli praktycznie niewidoczni. Większość kopalni platyny w regionie udzieliła w czwartek swoim pracownikom urlopów, by mogli wziąć udział w uroczystościach w Marikanie. Wcześniej własne uroczystości zorganizował mały radykalny syndykat AMCU, któremu zarzuca się prowadzenie agitacji w tamtejszych kopalniach platyny od początku roku. W czwartkowych uroczystościach nie wziął udziału prezydent Jacob Zuma, który dzień wcześniej spotkał się z górnikami w Marikanie. W czwartek poinformował on o powołaniu komisji, która ma na celu wyjaśnienie okoliczności wydarzeń z 16 sierpnia. Ma ona przedstawić ostateczny raport ze swych prac w ciągu pięciu miesięcy. Zbadane ma zostać postępowanie spółki Lonmin, do której należała kopalnia, policji, związków zawodowych, władz i pojedynczych osób. W wystąpieniu telewizyjnym Zuma oznajmił, że członkowie komisji będą mieli prawo przeprowadzania rewizji, powoływania świadków i kontrolowania dokumentów. W ich kompetencjach znajdą się nie tylko kwestie bezpieczeństwa, ale także kwestie związane z prawem pracy i warunkami zatrudnienia. Ok. 3 tys. robotników z Marikany uczestniczyło w strajku, domagając się potrojenia wynagrodzeń (z równowartości 400 euro do 1250 euro). Dyrekcja odmówiła spełnienia żądań, tłumacząc, że łącznie z dodatkami zarabiają oni już ok. 1,1 tys. euro. Akcja protestacyjna rozpoczęła się 10 sierpnia.