Obraz "Włócznia" autorstwa skandalisty Bretta Murray'a został w zeszłym tygodniu wystawiony w johannesburskiej, prywatnej galerii Goodmana. Tytuł nawiązuje do "Włóczni narodu - Umkhonto we Sizwe", czyli nazwy partyzanckiej armii Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) walczącego z apartheidem. Wraz z innymi obrazami wizerunek tworzył ekspozycję "Niech żyje złodziej cz. 2!", piętnującą i wyszydzającą pazerność dawnych rewolucjonistów i bohaterów z ANC, czyli z partii Nelsona Mandeli, która rządzi krajem od upadku apartheidu w 1994 r. Do piątku o wystawie wiedzieli jedynie bywalcy galerii. Wtedy jednak oburzony rzecznik rządzącej partii Jackson Mthembu w gazetach, radiu i telewizji zażądał usunięcia z wystawy obrazu "Włócznia", obrażającego - jego zdaniem - nie tylko Jacoba Zumę i bohaterów ruchu wyzwoleńczego, ale też godność samego urzędu prezydenta kraju. Mthembu zapowiedział, że jeśli galeria nie posłucha jego żądań, w imieniu partii i rządu skieruje sprawę do sądu. Tyrada rzecznika Mthembu sprawiła, że tysiące jego rodaków zainteresowało się skandalizującą wystawą i portretem prezydenta. Dwumetrowy, namalowany w czerwonych, żółtych i czarnych barwach, w stylu przypominającym Andy'ego Warhola, przedstawia upozowanego na Lenina Zumę z penisem na wierzchu. Panujący od 2009 r. Zuma nie zachwyca rodaków polityczną aktywnością, za to od lat dostarcza im rozrywki, stając się bohaterem niezliczonych skandali obyczajowych. Zanim objął urząd, jako wiceprezydent kraju został oskarżony o korupcję. Nie zdążył oczyścić się z zarzutów, gdy oskarżono go o gwałt na córce partyjnego towarzysza. Z oskarżenia został uniewinniony, ale wywołał jeszcze większy skandal oznajmiając w sądzie, że po miłosnym akcie z dziewczyną, aby zabezpieczyć się przed AIDS, wziął gorący prysznic. Jako prezydent Zuma wprawia rodaków w zakłopotanie swoją poligamią - niedawno ożenił się po raz szósty - a także pozamałżeńskimi romansami. - To dzięki poświęceniu takich ludzi jak Jacob Zuma, weteran i bohater ruchu wyzwoleńczego, możemy dziś cieszyć się wolnością - oznajmił Jackson Mthembu. - Korzystanie z wolności przez jednych nie powinno odbywać się kosztem naruszania godności innych - przekonywał. Z potępieniem portretu, malarza i galerii wystąpiła rządząca partia, ministerstwo kultury, związki zawodowe, a nawet partie opozycyjne. Galeria odparła jednak, że obrazu z wystawy nie usunie, a południowoafrykańscy konstytucjonaliści zapewniali, że konstytucja kraju, jedna z najbardziej liberalnych na świecie, z łatwością obroni artystę przed urzędnikami usiłującymi go cenzurować. Zuma od czterech lat sądzi się ze sławnym w Południowej Afryce rysownikiem Jonathanem Shapiro, który opublikował w gazecie karykaturę prezydenta, rozpinającego spodnie, by zgwałcić przytrzymywaną przez jego giermków kobietę, symbolizującą "Panią Sprawiedliwość". Zuma domaga się od grafika 5 mln randów (ok. 600 tys. dolarów) odszkodowania. Portret "Włócznia" natychmiast znalazł kupca i został sprzedany za prawie 16,5 tys. dolarów pewnemu nabywcy z Niemiec. Gazeta "City Press" przypomniała zaś, że ten sam rzecznik Jackson Mthembu, który nie znajdował słów potępienia dla niemoralnego obrazu, został niedawno zatrzymany przez policję, gdy po pijanemu, o siódmej rano, gnał samochodem ruchliwą autostradą. Poza portretem "Włócznia", na wystawie "Niech żyje złodziej cz. 2!" prezentowane są obrazy i plakaty, wyszydzające i wytykające Afrykańskiemu Kongresowi Narodowemu pazerność, korupcję i nadużycia władzy. Odwiedzający galerię miłośnicy sztuki mogą kupić m.in. partyjne plakaty Kongresu z domalowanymi napisami "Na sprzedaż" i "Sprzedane".