Tragedia wydarzyła się w piątek na farmie należącej do Sesi Smit. Ona, jej syn Rudy Binda i pięć pracownic zostali brutalnie zamordowani. Ofiary miały od 17 do 53 lat. Skradziono również Forda Rangera. Policja natychmiast wysłała na miejsce zespół ekspertów. Przeczesali oni teren i podążyli za tropami. Do zabójstw doszło między 9 a 10 rano. Niektóre ciała miały widoczne rany postrzałowe, inne - kłute. W jednym z pomieszczeń znaleziono trzy ofiary. Cztery w kolejnych - podaje news24.com. Podejrzani w areszcie W sobotę aresztowano dwóch podejrzanych w wieku 22 i 32 lat. Mieli przy sobie strzelbę i pistolet. Według funkcjonariuszy mogły być one skradzione z farmy. Policja czeka na wyniki sekcji zwłok, aby ustalić przyczynę śmierci. Eksperci badają też, czy incydent ten ma związek z innymi atakami na farmy z ostatniego roku.