Choć zaginięcie Etana Patza zdarzyło się blisko cztery dekady temu, pamięć o chłopcu wciąż tkwi w świadomości prawie każdego amerykańskiego rodzica. Stała się też prototypem dla dochodzeń prowadzonych w związku z zaginięciem dzieci - pisze serwis AFP. Rodzice Patza zorientowali się, że synowi mogło się coś wydarzyć, gdy nie wrócił na czas ze szkoły. Dziecko, ani też jego ciało, nigdy nie zostało jednak odnalezione. Przez dziesięciolecia sprawa zaginięcia sześciolatka stanowiła nierozwiązaną zagadkę. Jednocześnie przypadek Patza stał się sygnałem alarmowym dla amerykańskich rodziców, którzy od tego czasu rozwinęli - jak pisze AFP - "hiperczujną kontrolę" nad dziećmi. W 1983 roku ówczesny prezydent Ronald Reagan w rocznicę zniknięcia chłopca ustanowił Dzień Zaginionych Dzieci. Wróćmy jednak do Pedro Hernandeza. W 1979 roku pracował w sklepie niedaleko przystanku, na którym na autobus miał czekać sześciolatek. W 2015 roku ława przysięgłych nie osiągnęła jednomyślności w uznaniu go winnym porwania i zamordowania chłopca. Tym razem, po dziewięciu dniach obrad, osiągnęła w tej sprawie konsensus. Stan Patz, ojciec Etana, który z zawodu jest fotografem i doprowadził do umieszczenia zdjęć zaginionego syna na kartonach mleka (od tamtego czasu stało się to przyjętą praktyką w przypadku zaginięć dzieci), podziękował ławie przysięgłych. "Rodzina Patzów długo oczekiwała, ale wreszcie w sprawie naszego wspaniałego synka Etana sprawiedliwości stało się zadość" - oświadczył. Ojciec zamordowanego chłopca przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że od dłuższego czasu podejrzewał Pedro Hernandeza. Ten już w 2012 roku przyznał policji, że zamordował Etana, ale później odwołał zeznania. Wyrok w sprawie Hernandeza ma zapaść 28 lutego.