W pierwszym dniu głównym mówcą będzie Michelle Obama, żona czarnoskórego senatora z Illinois. Przemówi także jej starszy brat, koszykarz Craig Robinson, i przyrodnia siostra Obamy, Maya Soetero. Z wystąpień demokratycznych prominentów najważniejsze będzie przemówienie przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Wyświetlony zostanie krótki film o senatorze Edwardzie Kennedym, "patriarsze" słynnej politycznej dynastii, który walczy z nowotworem mózgu. Głównym tematem komentarzy przed rozpoczęciem konwencji jest podział w Partii Demokratycznej, która wciąż nie jest zjednoczona wokół Obamy. Według najnowszego sondażu 27 procent demokratycznych wyborców, którzy w prawyborach popierali jego rywalkę Hillary Clinton, zapowiada, że w wyborach prezydenckich zagłosuje na Republikanina Johna McCaina. Sztab republikańskiego senatora z Arizony wykorzystuje to w kampanii wyborczej. W poniedziałek telewizje wyemitowały spot, w którym młoda kobieta, Deborah Bartoshewicz, mówi, że w prawyborach była zwolenniczką Clinton, a teraz popiera McCaina, bo jest on silnym przywódcą, przygotowanym do roli prezydenta. Była Pierwsza Dama wygłosi jedno z głównych przemówień we wtorek, a w środę zabierze głos jej małżonek, były prezydent Bill Clinton. Bezpośrednio przed konwencją pani Hillary zapowiedziała, że jej delegaci - których zdobyła w prawyborach nieznacznie mniej niż Obama - mają wolną rękę i powinni poprzeć Obamę. Komentatorzy piszą, że Obama - pierwszy w historii afroamerykański kandydat na prezydenta głównej partii (w wyborach biorą też zwykle udział marginalni działacze bez szans na wygraną) - musi w najbliższych tygodniach udowodnić, że wychodzi poza ogólniki, proponuje wyraźny program zmian i jest prawdziwym liderem Partii Demokratycznej, jeśli chce zwyciężyć w wyborach. Sondaże wskazują, że obaj kandydaci mają mniej więcej tyle samo sympatyków - chociaż jeszcze w lipcu Obama prowadził z McCainem różnicą kilkunastu punktów procentowych. W związku z konwencją do Denver ściągnięto dodatkowe siły policyjne i wojsko Gwardii Narodowej. Ulice wokół hali Pepsi Center są silnie strzeżone posterunkami i zaporami. Nad miastem latają helikoptery. Służby porządkowe mają zapobiec zamachom terrorystycznym, ale także zakłóceniu zjazdu Demokratów przez demonstrantów. Niektórzy zwolennicy Hillary Clinton zapowiedzieli manifestacje dla jej poparcia. Swoje protesty rozpoczęli też lewicowi radykałowie, mający pretensje do Partii Demokratycznej, że jest zbyt ugodowa wobec wielkich korporacji. Protestują ekstremiści oskarżający administrację prezydenta Busha, że sama zorganizowała atak na Nowy Jork 11 września 2001, aby uzasadnić wojny. W poniedziałek radykałowie zarzucili władzom, że traktuje się ich jak "więźniów politycznych" - ponieważ mogą protestować tylko w wydzielonych miejscach i nie dopuszcza się ich w pobliże Pepsi Center.