Samochód, kótry staranował ludzi, jechał pod prąd. Jeden z poszkodowanych powiedział, że działania kierowcy wydawały się celowe. Policja poinformowała jednak, że nie był to akt terroryzmu. Sprawca zdarzenia został zatrzymany. "Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, co doprowadziło do tragicznego w skutkach wypadku" - donosi BBC powołując się na źródła w policji. Kierowca, według przedstawiciela amerykańskiej administracji, nie miał on związków z terrorystami. Sprawca wypadku jest w areszcie i poddano go badaniom na obecność alkoholu we krwi. Zatrzymany to 26-letni były wojskowy Richard Rojas z nowojorskiej dzielnicy Bronx, który był już dwukrotnie aresztowany za jazdę pod wpływem alkoholu. Według nowojorskiej straży pożarnej na Times Square zginęła jedna osoba, a 12 zostało rannych; Liczby rannych podawane przez amerykańskie media są wciąż rozbieżne. BBC pisze aktualnie o 19 ofiarach, wcześniej informowano nawet o 20. Służby wydzieliły i zamknęły teren wokół miejsca zdarzenia. Trwają czynności. O zdarzeniu poinformowano prezydenta USA Donalda Trumpa - napisał na Twitterze rzecznik Białego Domu.