Rahm Emanuel ma odejść już w październiku - podały w środę amerykańskie media, powołując się na chcących zachować anonimowość przedstawicieli administracji Obamy. Jego odejście wiązane jest z chęcią startu w przyszłorocznych wyborach burmistrza Chicago. Emanuel od dawna wymieniany był jako potencjalny kandydat. Były demokratyczny kongresman z Chicago swoją decyzję uzależniał jednak od rezygnacji z reelekcji wieloletniego burmistrza Richarda Daleya. Ten swoje odejście ze stanowiska ogłosił na początku września. Rahm Emanuel jest kolejnym bliskim współpracownikiem amerykańskiego prezydenta, który opuści Biały Dom. Pod koniec roku z administracji odejdzie też czołowy doradca ekonomiczny Obamy - Larry Summers. Ten profesor ekonomii na uniwersytecie Harvarda zapowiedział we wtorek, że zamierza powrócić na uczelnię, którą opuścił w 2009 roku. Odejście Summersa uważa się za duże zaskoczenie, gdyż jest on powszechnie uznawany za "kluczowego gracza w ekonomicznej drużynie Obamy". Prezydent USA wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że "Summers był jego doradcą w okresie największej recesji od czasów Wielkiego Kryzysu". Wyeksponował zasługi Summersa przy tworzeniu pakietu stymulacyjnego, który doprowadził do ożywienia amerykańskiej gospodarki. W środę swoją rezygnację zapowiedział też Herb Allison, zarządzający programem TARP (Troubled Asset Relief Program), czyli uchwalonym w 2008 roku pakietem ratunkowym dla gospodarki. W lipcu ustąpił ze stanowiska dyrektor do spraw budżetu Peter Orszag. Na początku września rezygnację złożyła szefowa rady doradców ekonomicznych Christina Romer. Kolejne odejścia z administracji Obamy komentuje się jako reakcję na niepewny wynik kontrolujących obecnie Kongres Demokratów w nachodzących wyborach. Tym opiniom przeciwstawia się rzecznik Białego Domu Robert Gibbs, który we wtorek powiedział: "Są to ludzie, którzy pracowali ciężko w ciągu ostatnich trzech lat i mogą podjąć decyzję o powrocie do tego, czym się zajmowali, zanim rozpoczęli pracę w tej administracji. Moim zdaniem nie należy tego rozpatrywać w kontekście tego, co może się stać w nadchodzących wyborach".