Opinie polskich analityków na temat wyniku rozmów Sarkozy'ego w Rosji są podzielone. Prezydenci zakomunikowali, że 15 października w Genewie rozpocznie się międzynarodowa dyskusja na temat zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności w regionie. Miedwiediew podkreślił, że Rosja uzyskała gwarancje UE, iż Gruzja nie użyje siły przeciwko Osetii Płd. i Abchazji. Sarkozy dodał, że przekazał gospodarzowi Kremla list od gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego z gwarancjami niestosowania siły. Prezydenci poinformowali o tym po ponad czterogodzinnych rozmowach, które toczyły się w podmoskiewskim zamku Mein Dorf, sąsiadującym z rezydencją Miedwiediewa w Gorkach. Uczestniczyli w nich także szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i koordynator dyplomacji Unii Europejskiej Javier Solana. Miedwiediew i Sarkozy oznajmili, że obserwatorzy międzynarodowi, w tym co najmniej 200 z Unii Europejskiej, powinni zostać rozmieszczeni w obu strefach nie później niż 1 października. Również do 1 października - jak zaznaczyli - do miejsc stałej dyslokacji mają powrócić wszystkie wojska gruzińskie. Prezydenci przekazali, że misje ONZ i OBWE w Gruzji będą kontynuowały wykonywanie swoich mandatów. Ta pierwsza działa w strefie konfliktu gruzińsko-abchaskiego, a druga - gruzińsko- południowoosetyjskiego. Miedwiediew zapowiedział, że rozmowy w Genewie będą dotyczyły m.in. zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności w regionie, a także problemów uchodźców. Prezydent Rosji oświadczył też, że decyzja jego kraju o uznaniu niepodległości Osetii Płd. i Abchazji jest nieodwołalna. Rosyjskie MSZ zapowiedziało, że już we wtorek Rosja wymieni się oficjalnymi notami o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z Osetią Południową i Abchazją. Z kolei prezydent Francji poinformował, że potępił jednostronne uznanie przez Moskwę obu zbuntowanych prowincji Gruzji. Sarkozy zauważył również, że jeśli strona rosyjska wywiąże się ze swoich zobowiązań, to ustaną przyczyny uniemożliwiające planowane na październik rozmowy na temat nowej umowy o partnerstwie i współpracy między Rosją i Unią Europejską. Analityk z Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie dr Tomasz Kapuśniak uważa, że wizyta Sarkozy'ego w Rosji może być "umiarkowanym sukcesem" europejskiej dyplomacji, jeśli Moskwa dotrzyma zawartych zobowiązań. Z kolei ekspert ds. wschodnich Instytutu Sobieskiego, Andrzej Maciejewski, wyraził opinię, że Rosja "brutalnie przeczołgała Unię Europejską". Maciejewski w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że Rosja już po raz kolejny zmienia termin wycofania swoich sił z terytorium Gruzji. "Już dwukrotnie Rosja kłamała w tej sprawie" - ocenił. Ekspert zaznaczył, że nie wierzy, aby Rosja dotrzymała terminu wycofania wojsk. "Rosjanie wyczuli, że UE nie jest w stanie nic im zrobić" - podkreślił. Jego zdaniem Unia "bezradnie obserwuje", co robią wojska rosyjskie na terenie Gruzji. "Jeżeli NATO nie podejmie jakichś stosownych kroków, to mamy poważny problem" - ocenił. W ocenie Maciejewskiego, Rosja próbuje rozbić jedność UE i chce rozmawiać na tematy dla niej kluczowe z pojedynczymi państwami Unii, a nie ze wszystkimi. Kapuśniak powiedział PAP, że "jeżeli okaże się, że wojska rosyjskie wycofają się na pozycje sprzed wojny rosyjsko- gruzińskiej, to będziemy mogli powiedzieć, że jest to swego rodzaju minimalny sukces Sarkozy'ego, jak również UE". Jak dodał, jeżeli jednak okaże się, że wojska rosyjskie nie wycofają się z Gruzji, będzie to klęska, przede wszystkim UE i prezydenta Sarkozy'ego. Ekspert tłumaczy, że odraczanie, aż o miesiąc, terminu wycofania się Rosjan z terytorium Gruzji oddala ten kraj od perspektywy członkostwa w NATO. Przypomina, że coraz bliżej jest do grudnia, kiedy to państwa NATO będą decydowały, czy przyznać Gruzji plan na rzecz członkostwa (MAP). Jak zaznaczył, im dłużej obecna sytuacja będzie się przeciągała, tym szanse na uregulowanie tego konfliktu, zgodnie z oczekiwaniami państw UE, są coraz mniejsze. W opinii dr. Kapuśniaka, pozostawanie Rosjan w Gruzji destabilizuje sytuację w tym kraju, oddalając go od NATO. "Z tego punktu widzenia sukces prezydencji francuskiej jest mizerny, bo im dłużej to będzie trwało, tym mniejsze są szanse, żeby zakończyło się to w sposób oczekiwany przez Gruzję i państwa UE" - powiedział analityk. Według eksperta, Rosjanie odbierają reakcję UE na kaukaski konflikt jako słabą. Jego zdaniem UE, z tego względu, że nie ma możliwości podejmowania szybkich decyzji, nie jest dobrym "przeciwnikiem" dyplomatycznym dla sprawnie zarządzanej Rosji. W opinii dr. Kapuśniaka, powoduje to, że możliwości reakcji Wspólnoty na zachowanie Kremla są ograniczone.