Jak powiedział podczas konferencji z dziennikarzami przedstawiciel Białego Domu, rozmowa telefoniczna Joe Bidena z Władimirem Putinem odbyła się na prośbę strony rosyjskiej, ale jest w zgodzie z poglądem administracji na temat wagi osobistej dyplomacji w obecnym kryzysowym momencie. - Rozmowa była poważna i treściwa. Każdy z liderów przedstawił ramy swoich pozycji przed nadchodzącym okresem intensywnej dyplomacji - powiedział urzędnik. Dodał, że Biden i Putin zgodzili się co do terminów serii styczniowych rozmów: dwustronnego dialogu nt. strategicznej stabilności 9-10 stycznia w Genewie, dyskusji na forum NATO-Rosja 12 stycznia oraz na forum OBWE 13 stycznia. Biały Dom zakomunikował, że w trakcie dialogu Biden przedstawił Putinowi "dwie ścieżki działań", jedną opartą na dyplomacji i drugą opartą na odstraszaniu, w postaci sankcji, pomocy wojskowej Ukrainie oraz wzmocnieniu obrony wschodniej flanki NATO. Biden zasygnalizował też, że nie ma szans na spełnienie części z rosyjskich propozycji. Powtórzyć miał też dotychczasową politykę USA na temat członkostwa w NATO: tj., że jest to sprawa leżąca w gestii samego Sojuszu i ewentualnych nowych kandydatów. Prezydent Biden miał też podkreślić, że rozmowy będą oparte na zasadzie "nic o was bez was". Biały Dom ma zdać relację z rozmowy Ukrainie oraz sojusznikom i partnerom z NATO. W oświadczeniu wydanym przez rzeczniczkę Białego Domu Jen Psaki zaznaczono, że Biden wezwał Putina do deeskalacji napięć wokół Ukrainy i oznajmił, że rozmowy mają szanse na dokonanie postępów tylko w atmosferze "deeskalacji, a nie eskalacji". Strona rosyjska: To byłby kolosalny błąd Nowe zachodnie sankcje wobec Rosji byłyby kolosalnym błędem - ocenił po zakończeniu rozmowy z udziałem prezydentów USA i Rosji rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Rozmowę pozytywnie ocenił pomocnik prezydenta Rosji Jurij Uszakow. Waszyngton zdaje się rozumieć stanowisko Kremla - podkreślił. - Ważne jest to, że strona amerykańska pokazała chęć zrozumienia logiki oraz istoty rosyjskiego zatroskania, co już było szeroko przedstawione w dwóch dokumentach - przekazanych Białemu Domowi i dowództwu NATO - podkreślił Uszakow. - Prezydent Biden bardzo wyraźnie, jak mi się wydaje, powiedział, iż Waszyngton rozumie zaniepokojenie Moskwy, choć oni sami są również zaniepokojeni całą sytuacją - zaznaczył Uszakow. "Dialog będzie kontynuowany - dodał. Biden zagroził Rosji sankcjami Podczas konferencji prasowej w Moskwie rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow potwierdził, że prezydent Biden powiedział rosyjskiemu przywódcy, iż dyslokacja wojsk rosyjskich przy granicach z Ukrainą "jest czymś niedopuszczalnym". Pieskow dodał, że Joe Biden zagroził, iż w przypadku dalszej eskalacji napięcia wokół Ukrainy, Biały Dom może zdecydować się na wprowadzenie sankcji gospodarczych wobec Rosji. Pieskow uznał taki ruch za "kolosalny błąd", gdyby się nań zdecydowano. - Stany Zjednoczone zachowałyby się tak samo jak Rosja w wypadku, gdyby przy jej granicach została rozmieszczona broń ofensywna - miał argumentować ze swej strony Putin, zgodnie z relacją Pieskowa. - Prezydent Biden nie powiedział, na czym miałby polegać rozszerzone sankcje - zastrzegł ze swej strony Uszakow. Wyjaśnił, że nie wskazano warunków koniecznych, by takie restrykcje wprowadzić. Ocenił, że sankcje "byłyby poważnym błędem zgodnie z deklaracją prezydenta Putina z 7 grudnia, gdy mówił on, że może to zagrozić całkowitym zerwaniem stosunków - dodał przedstawiciel Kremla. - W sumie był to "dobry początek dalszych rozmów, które będą się dalej toczyć się trzema kanałami - ocenił Pieskow W rozmowach w formacie NATO-Rosja stronę amerykańską będzie reprezentować wiceminister spraw zagranicznych oraz wiceminister obrony. Na rozmowach w ramach OBWE Rosja i Stany Zjednoczone będą reprezentowane przez swych stałych przedstawicieli - dodał. Zarówno Uszakow, jak i Pieskow podkreślili, że podczas rozmowy ustalono, iż obaj prezydenci będą mieć bezpośredni nadzór nad dalszym przebiegiem rozmów na linii USA-Rosja. Czwartkowa rozmowa telefoniczna Bidena i Putina była już ich drugą w ciągu niecałego miesiąca i trwała 50 minut. Biden łączył się ze swojego domu rodzinnego w Wilmington w stanie Delaware.