W poniedziałek frakcja Partii Regionów spotka się z premierem Mykołą Azarowem, który - jak spekuluje prasa - będzie starał się zapobiec buntowi deputowanych, gotowych głosować w parlamencie za dymisją rządu. Azarow nie chce dopuścić do rozbicia partii. "Dymisję rządu może poprzeć ponad 100 deputowanych Partii Regionów. Większość klubu ma także zamiar poprzeć ukaranie milicjantów Berkuta (oddziałów specjalnych milicji), którzy brutalnie bili protestujących. Wielu deputowanych gotowych jest głosować za uwolnieniem Julii Tymoszenko" - czytamy w portalu Censor.net, którego informację przekazuje m.in. strona opiniotwórczego tygodnika "Dzerkało Tyżnia". Wcześniej w niedzielę opozycja poinformowała, że zebrała 175 podpisów parlamentarzystów pod projektem postanowienia o ponownym rozpatrzeniu dymisji rządu Azarowa. Gazeta internetowa "Ukrainska Prawda" pisze, powołując się na własne źródła, że wniosek ten poprze Komunistyczna Partia Ukrainy, co daje 210 deputowanych (w 450-osobowej Izbie) zamierzających głosować za ustąpieniem Rady Ministrów. Informacje o zwoływanym w trybie pilnym spotkaniu rządu Azarowa z Partią Regionów potwierdzają już jej członkowie. "Tak, spotykamy się jutro o 8.30 (7.30 czasu polskiego)" - powiedział deputowany Wołodymyr Olijnyk cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Polski ekspert do spraw ukraińskich, przebywający obecnie w Kijowie Łukasz Jasina z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powiedział PAP, że nie jest zdziwiony takim rozwojem sytuacji w partii prezydenta Janukowycza. "Frondy i rozłamy wewnętrzne zawsze są efektem osłabienia partii rządzącej oraz rządu. Już od kilku dni pojawiają się mniej lub bardziej potwierdzone pogłoski na ten temat. Biorąc pod uwagę narastający stres wielu członków rządu i kierownictwa Partii Regionów, spowodowany niepewnością co do sytuacji w kraju, do rozładowania napięcia poprzez konflikt wewnętrzny musi dojść" - powiedział. Z Kijowa Jarosław Junko