Jeśli Łukaszenko nadal będzie się upierał, żeby dostawać gaz za półdarmo, to na początku marca Rosja znów zakręci kurek. Przy tym zostaną zamknięte także gazociągi tranzytowe, żeby Białorusini nie mogli nielegalnie odpompowywać z nich gazu. Łukaszenka co prawda dzisiaj obiecał, że zgadza się na rosyjskie warunki, ale w Moskwie nikt mu nie wierzy, gdyż wcześniej wielokrotnie łamał swoje obietnice. Tak więc chwilowy rozejm nie oznacza spokoju, także dla naszego kraju. - Polska padła tego ofiarą. Problem polega bowiem na tym, że Polska stała się na długo zakładniczką, ale nie Rosji, a Łukaszenki - powiedział moskiewskiemu korespondentowi RMF Anatolij Chodorowski, dziennikarz gospodarczy. Jego zdaniem spokój zapanuje dopiero wtedy, gdy Łukaszenka zostanie obalony. Do Polski gaz przestał płynąć wczoraj około godziny 20. Nie wpłynęło go 30 procent, bo tyle właśnie jest przesyłane przez Białoruś. Dziś gaz pojawił się w rurach: Dzienne zapotrzebowanie Polski na gaz w sezonie zimowym waha się od 44 do 50 milionów metrów sześciennych na dobę. Z granicy białoruskiej odbieraliśmy 13 mln metrów sześciennych dziennie. Więcej na temat awantury o gaz przeczytasz tutaj.